Bajka o Gostomskim i Kiełpinie. Czyli jak bramkarze wygrali Koronie mecz z Wisłą Płock

2017-10-13 22:05

Przerwa reprezentacyjna dobiegła końca i na boiska wrócili piłkarze naszej Ekstraklasy. Na dzień dobry kibice w stolicy Gór Świętokrzyskich obejrzeli starcie Korona Kielce - Wisła Płock. Weselsze miny po końcowym gwizdku mieli złocisto-krwiści. Choć byli stroną słabszą, to udało im się wygrać 2:0. Duża w tym zasługa bramkarzy. Maciej Gostomski Koronę ratował w kilku groźnych sytuacjach, a Seweryn Kiełpin sprezentował jej pierwszego gola.

Mecz Korona Kielce - Wisła Płock, rozegrany w ramach dwunastej kolejki Ekstraklasy, był starciem ekip, które przed sezonem przez wielu skazywane były na rozpaczliwą walkę o utrzymanie. Tymczasem oba zespoły regularnie punktują i znajdują się na pograniczu górnej ósemki. Przed przerwą reprezentacyjną znacznie lepszą serię mieli "Nafciarze". Podopieczni Jerzego Brzęczka pokonali kolejno Pogoń Szczecin (3:1), Cracovię (3:1) i Bruk-Bet Termalikę Nieciecza. Dziewięć punktów pozwoliło płocczanom wskoczyć na siódmą pozycję i wyprzedzić piątkowego rywala o dwa punkty.

Korona z kolei prezentowała się w jedenastu kolejkach lepiej niż punktowała. Złocisto-krwiści cierpieli w pierwszych meczach sezonu na nieskuteczność. Kielczanie zdobyli piętnaście punktów, ale gdyby zachowywali więcej zimnej krwi pod bramką rywali, to mieliby ich przynajmniej sześć więcej. Właśnie nad tym aspektem w trakcie przerwy na kadrę miał pracować Gino Lettieri ze swoimi podopiecznymi. Wyłączeni z treningów byli dobrze prezentujący się wcześniej Bartosz Rymaniak i Ivan Jukić. Pierwszy zmagał się z chorobą, a drugi z... Portugalią. Bośniak zagrał we wtorek osiemdziesiąt osiem minut w młodzieżowej reprezentacji. W piątek od pierwszej minuty wybiegł "Ryman", a skrzydłowy zaczął na ławce rezerwowych.

Mecz jak marzenie mógł i powinien rozpocząć się dla przyjezdnych. Rzut wolny z prawej strony pola karnego egzekwował Dominik Furman. Pomocnik posłał świetne dośrodkowanie wprost na głowę niepilnowanego Igora Łasickiego. Obrońca zrobił wszystko tak, jak powinien i już biegł pod sektor kibiców z Mazowsza, by fetować szybkie prowadzenie. Jednak jak struna między słupkami kielczan wyciągnął się Maciej Gostomski. Golkiper "Koroniarzy" w sobie tylko znany sposób sparował uderzenie i utrzymał dla swojej ekipy bezbramkowy remis.

Pierwsze minuty przebiegały pod dyktando gości. Jerzy Brzęczek z dumą mógł patrzeć jak jego podopieczni realizują założenia taktyczne. Wisła raz po raz atakowała gospodarzy na ich połowie, odbierała piłkę i ruszała z groźnymi akcjami. W dziesiątej minucie innego sposobu na powstrzymanie przeciwnika niż faul nie znalazł Djibril Diaw. Senegalczyk mógł cieszyć się, że nie dostał żółtej kartki, ale nie było na to czasu. "Nafciarze" bardzo szybko wznowili grę i w okolicach pola karnego znalazł się Konrad Michalak. Uskrzydlony dobrymi występami w młodzieżówce zagrał świetną piłkę do Jose Kante. Napastnik w ekwilibrystyczny sposób próbował pokonać Gostomskiego, ale piłka przeleciała obok słupka.

Po kwadransie zespół z Płocka powinien już prowadzić 2:0 lub nawet 3:0. Najpierw Nico Varela zagrał genialną piłkę do Michalaka. Młody skrzydłowy pognał na bramkę Korony i znalazł się oko w oko z Gostomskim. Gdy wydawało się, że gol dla piłkarzy Brzęczka jest nieunikniony, kolejną paradą popisał się "Gostek". Chwilę później wściekły na swoich kolegów golkiper wybronił jeszcze próbę Arkadiusza Recy, który kompletnie bezkarnie wbiegł w pole karne złocisto-krwistych. Wisła grała świetnie, a Korona - fatalnie, w niczym nie przypominając drużyny z polotem sprzed przerwy na mecze reprezentacyjne.

W dwudziestej dziewiątej minucie do akcji wkroczyć musiał VAR. Fatalnie grająca Korona po raz pierwszy poważnie zagroziła bramce gości i od razu trafiła do siatki! Najpierw strzelał mocno Jacek Kiełb. Z jego strzałem poradził sobie Seweryn Kiełpin, ale leżąc na murawie wobec dobitki Elii Soriano był bezradny. Asystent pana Tomasza Kwiatkowskiego nie podniósł choragiewki i Włoch zaczął świętować strzelonego gola. Za wcześnie... Do akcji wkroczył wóz, w którym siedzieli Daniel Stefański i Bartosz Frankowski. Po analizie podpowiedzieli sędziemu głównemu, że napastnik Korony znajdował się na spalonym i wciąż nie mieliśmy bramek.

Ten stan rzeczy mógł zmienić się dwie minuty później. Kolejną dogodną okazję stworzyła sobie Wisła. Lewa strona "Nafciarzy" wykorzystywała skrzętnie fakt, że Rymaniak nie trenował w tygodniu i raz po raz ruszali właśnie tamtą strefą. Swojego szczęścia próbował Giorgi Merebaszwili. Gruzin wpadł na pełnej prędkości w pole karne i przymierzył w długi róg bramki Gostomskiego. Przeniósł jednak futbolówkę tuż nad poprzeczką. Jeśli trafiłby w światło bramki, to bramkarz zespołu ze Ściegiennego nie miałby nic do powiedzenia.

Jeszcze przed przerwą szansę miała Korona. Elia Soriano dynamicznie ruszył w stronę bramki Kiełpina. Minął Dominika Furmana, puścił piłkę między nogami Bartłomieja Sielewskiego. Gdy wydawało się, że dogoni futbolówkę i znajdzie się w dogodnej sytuacji, drugi z broniących płocczan sfaulował go na około dwudziestym piątym metrze od bramki, za co obejrzał żółtą kartkę. Piłkę ustawił Mateusz Możdżeń i...

... i trafił! Wydatnie w tym pomógł mu Seweryn Kiełpin. Uderzenie pomocnika z rzutu wolnego było bowiem wyjątkowo lekkie i golkiper z Płocka powinien spokojnie je złapać. Tymczasem piłka przełamała mu ręce i wpadła do siatki. Do przerwy Wisła zamiast prowadzić w Kielcach 3:0, przegrywała 0:1. Korona miała dobry wynik, na który, trzeba szczerze przyznać, nie zasługiwała.

Już dwie minuty po wznowieniu gry gospodarze mogli podwyższyć swoje prowadzenie. Dobrze spisujący się w piątek Krystian Miś ruszył odważnie na bramkę przeciwnika, mijając po drodze dwóch przeciwników. Gdy znalazł się na dwudziestym metrze, zdecydował się na mocny strzał. Podobnie jak w pierwszej połowie Merebaszwili, on też nie trafił jednak w bramkę.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy mocno rozczarował. Wisła nie przypominała już zespołu z pierwszej części gry. Choć miała optyczną przewagę, to nie umiała już sobie stwarzać taśmowo kolejnych okazji. Gola po godzinie próbował strzelić Kante. Napastnik dobrze złożył się w polu karnym rywali do strzału głową, ale piłkę trafił zbyt lekko i Gostomski nie miał większych problemów - pewnie złapał futbolówkę, a nieco ponad sześć tysięcy fanów złocisto-krwistych po raz kolejny mogło oklaskiwać swojego bramkarza.

Dwadzieścia dwie minuty przed końcem Wisła na tyle uśpiła Koronę, że stworzyła sobie chyba najlepszą sytuację w całym meczu. Z piłką minął się Diaw i Varela znalazł się z piłką pięć metrów przed bramką. Gostomski po raz kolejny jednak nie spanikował i w świetnym stylu poradził sobie z groźną sytuacją. Trybuny już były pewne - jeśli kielczanie zdobędą trzy punkty, to bohaterem okrzykną właśnie golkipera.

Widząc, co dzieje się na boisku trenerzy decydowali się na zmiany. Lettieri wprowadził Radka Dejmka i Łukasza Kosakiewicza. Tym samym dał swoim piłkarzom możliwość ultradefensywnego ustawienia z piątką obrońców. Jerzy Brzęczek nie mieszał postaciami, tylko nakazał jeszcze częstsze ataki lewą stronę. Przestawił tam nawet Kante, który raz po raz robił wykończonemu Rymaniakowi młynek z głowy. Rozpoczęła się więc taktyczna wojna podjazdowa.

Kolejną jej odsłoną były dwie zmiany. Lettieri dalej kontynuował swój defensywny koncert. Postanowił zdjąć z placu gry Soriano, a na jego miejsce wprowadził Jukicia. Kompletnie inaczej postąpił Brzęczek. Szkoleniowiec "Nafciarzy" zdjął swojego defensywnego pomocnika Damiana Szymańskiego, zastępując go graczem pierwszej linii - Kamilem Bilińskim. I nikt nie mógł przypuszczać, że zobaczy za chwilę gola dla... Korony.

Tak, dla Korony! Złocisto-krwiści w siedemdziesiątej dziewiątej minucie egzekwowali rzut rożny. Najwyżej do zagranej z narożnika piłki wyskoczył Radek Dejmek i uderzył w kierunku bramki. Na piłkę czekał już między słupkami Kiełpin, ale w ostatniej chwili jej tor lotu kompletnie zmienił wprowadzony chwilę wcześniej Jukić i Bośniak eksplodował z radości wraz z całą Kolporter Areną, fetującą wynik 2:0.

Do końca spotkania nic się nie zmieniło, choć w doliczonym czasie gry Korona mogła dobić jeszcze rywali. Tym razem dwukrotnie dobrze interweniował jednak Kiełpin. Wynik 2:0 na korzyść kielczan jest bardzo mylący, ponieważ to "Nafciarze" byli stroną przeważającą przez większość spotkania i nie zasługiwali na pewno na porażkę. Rezultat poszedł jednak w świat, a podopieczni Gino Lettieriego w górę tabeli. Są już na piątym miejscu. Wisła spadła na ósmą pozycję, a po kolejnych meczach dwunastej kolejki może znaleźć się w dolnej połowie.

Korona Kielce - Wisła Płock 2:0 (1:0)
Bramka: Mateusz Możdżeń 45, Ivan Jukić 79

Żółte kartki: Kiełb, Żubrowski - Szymański, Sielewski, Kante, Łasicki

Korona: Gostomski 6 - Rymaniak 2, Kovacević 3, Diaw 2, Miś 3 (70. Kosakiewicz 2) - Żubrowski 2, Możdżeń 3 - Cebula 3, Cvijanović 2 (67. Dejmek 3), Kiełb 3 - Soriano 2 (78. Jukić 4)

Wisła: Kiełpin 1 - Stefańczyk 3, Łasicki 3, Sielewski 3, Reca 3 - Furman 4, Szymański 3 (78. Biliński 2) - Michalak 5 (70. Stilić 2), Varela 3 (83. Piątkowski 2), Merebaszwili 4 - Kante 4

Zobacz: Emmanuel Olisadebe proponuje napastnika Legii Warszawa!

Przeczytaj: Konrad Michalak o swojej przygodzie z piłką. "Zawsze musiałem rozpychać się łokciami"

Sprawdź: Górnik Zabrze lepszy niż Liverpool i Juventus Turyn!

Piotr Koźmiński VIDEOBLOG: Ile zarabiają najlepsi strzelcy Ekstraklasy?
Najnowsze