Banda Ojrzyńskiego wyszarpała trzy punkty. Arka lepsza od Wisły Kraków!

2017-09-09 0:23

Czy to Gdynia, czy może Manchester czy Madryt? Tak mogli sobie pomyśleć widzowie oglądający spotkanie miejscowej Arki z Wisłą Kraków. Bo to był naprawdę mecz przez duże "M". Obie strony stworzyły kapitalne widowisko, w którym nie zabrakło pięknych akcji, walki o każdą piłkę, a przede wszystkim cudownych bramek. A banda Leszka Ojrzyńskiego znów pokazała wielki charakter i zasłużenie zgarnęła trzy punkty!

Zwykle piątkowe mecze ekstraklasy - podobnie zresztą jak te poniedziałkowe - nie grzeszą specjalnie wysokim poziomem. Ale tym razem było zgoła inaczej. Najwyraźniej za naszą rodzimą ligą stęsknili się nie tylko kibice, lecz też piłkarze, bo dwa pierwsze spotkania dziewiątej kolejki tego sezonu były znakomite! Na początek Zagłębie Lubin zremisowało z Wisłą Płock 2:2, a w drugim ze starć Arka Gdynia podejmowała u siebie Wisłę Kraków.

Zdawało się, że faworyt jest oczywisty. "Biała Gwiazda" pod wodzą Kiko Ramireza z meczu na mecz prezentowała się coraz lepiej, a efekty widać było na murawie i w tabeli. Co prawda zespół z Reymonta nie wygrał dwóch ostatnich spotkań (porażka 0:3 z Zagłębiem i remis 1:1 z Lechią Gdańsk), ale i tak utrzymywał się w czołówce ligowej stawki. A mecz w Gdyni rozpoczął od genialnego trafienia Patryka Małeckiego. Skrzydłowy gości po raz kolejny pokazał, że ma patent na piękne gole, bo już w piątej minucie zerwał pajęczynę z okienka bramki strzeżonej przez Pavelsa Steinborsa. Jednak jeśli Arka pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego do czegoś przyzwyczaiła, to do walki o każdą piłkę i gry do końca. Dlatego też gospodarze się nie poddali i to się opłaciło. W ciągu dosłownie kilku minut bramki po pięknych akcjach zdobyli Rafał Siemaszko i Yannick Kakoko, a do przerwy gdynianie prowadzili 2:1.

W drugiej połowie emocji nie zabrakło. Ba, było ich tak samo dużo, co w tej pierwszej! Żadna z drużyn nie zamierzała zadowalać się takim wynikiem i dążyła do strzelenia kolejnych bramek. I choć goli jak tlenu potrzebowała Wisła, to bliżej trafienia byli jednak gospodarze. I to, do czego dążyli, udało się osiągnąć w końcówce spotkania. Ruben Jurado wykorzystał fatalny błąd Michała Buchalika i z bliska trafił do siatki, a goście nie potrafili się już podnieść.

Arka wygrała mecz 3:1, a w tytule nieprzypadkowo nazwaliśmy ją "bandą". Bo pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego ta drużyna znów wyglądała jak grupa wojowników, którzy mają jeden cel - stłamsić rywala fizycznie, wybić mu grę w piłkę z głowy, a przy tym wygrać. I to się udało. Gospodarze zwyciężyli przede wszystkim charakterem, którym Wisła nie potrafiła im dorównać. I dzięki temu drugi raz w tym sezonie zainkasowali trzy punkty!

Arka Gdynia - Wisła Kraków 3:1 (2:1)

Bramki: Rafał Siemaszko 33, Yannik Kakoko 38, Ruben Jurado 81 - Patryk Małecki 5

Żółte kartki: Rafał Siemaszko, Marcus Vinicius, Grzegorz Piesio - Ivan Gonzalez

Arka Gdynia: Steinbors – Zbozień, Marcjanik, Helstrup (46. Sobieraj), Marciniak – Nalepa (90. Szwoch), Sołdecki, Kakoko – Vinicius, Siemaszko (71. Jurado), Piesio.

Wisła Kraków: Buchalik – Cywka, Głowacki, González (73. Halilović), Sadlok – Llonch, Arsenić – Boguski (60. Balleste), Ze Manuel (60. Kostal), Małecki – Lopez


Gruziński Messi zatańczył z "Miedziowymi". Wisła Płock postraszyła wicelidera

Tak będzie wyglądał nowy ośrodek treningowy Legii? Robi wrażenie!

Tomasz Frankowski sędzią piłkarskim. Wpadka Wisły Kraków

Najnowsze