Artur Boruc mimo 42 lat na karku nie zdecydował się jeszcze na zakończenie kariery. Co więcej, po powrocie do Legii był jednym z wyróżniających się zawodników tego zespołu. Bramkarz do Warszawy zawitał ponownie w 2020 roku. Niemal od razu stał się podstawowym golkiperem legionistów i był kluczowym elementem układanki w mistrzowskim sezonie.
Ostra ocena Boruca. Tak zdecydowanych słów dawno nie było
Doświadczony piłkarz zbierał wiele pochwał i w wielu spotkaniach ratował skórę swoim kolegom. Drugi sezon po powrocie nie jest już jednak udany dla Boruca. Przede wszystkim bramkarz występował w zdecydowanie mniejszej liczbie meczów, co miało być spowodowane przeciągającym się urazem. Brak Boruca był widoczny.
Szymański wciąż nie opuścił Rosji. Pokrętne tłumaczenie agenta, tymi słowami wywołał burzę
Jego zastępcy nie zawsze spisywali się na medal i mówiło się, że Legia z 42-latkiem w bramce zdobyłaby zdecydowanie więcej punktów. Boruca na boisku nie widzieliśmy od 13 lutego. Wówczas Wojskowi mierzyli się na własnym terenie z Wartą Poznań, a zawodnik w 72. minucie zobaczył czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie.
Legenda przejechała się po Borucu. Dobitne słowa
Ostatnio wybór Aleksandara Vukovicia padł na nowego piłkarza Legii Warszawa, Richarda Strebingera. Austriak zagrał w półfinale Pucharu Polski, w którym stołeczny zespół przegrał z Rakowem Częstochowa. Ale do samego bramkarza większych pretensji mieć nie można. Tak samo uważa legenda Legii, Jacek Kazimierski.
- Nie winiłbym Austriaka o porażkę w Częstochowie. Samemu przecież meczu nie wybroni. A kogo ma wokół siebie? Samych parodystów, których nie da się oglądać. Tylko kopnij, biegnij, siatkonoga - powiedział w rozmowie z portalem gol24.pl. - Strebinger może dwa razy lepszy od Boruca nie jest, ale jest motoryczny. A Artur choć renomowany i zjadł zęby na swojej pozycji, to jest roztyty, ma nadwagę - ocenił ostro Kazimierski.