Kolejne dyskusje w tym temacie ruszyły we wtorek, kiedy Centralne Biuro Śledcze zatrzymało byłą prezes "Białej Gwiazdy", Marzenę S. Wraz z nią ujęto Annę M.-Z., żonę gangstera "Zielaka", a także Roberta S. oraz Tadeusza C. Wszyscy mieli być zaangażowani w wyłudzanie pieniędzy z Wisły Kraków.
Jadczak na antenie TVN 24 zdradził, że S. oraz ówczesny wiceprezes krakowian, Damian D., otrzymali podwyżkę z 10 do 45 tysięcy złotych, ale musieli się tymi pieniędzmi dzielić z gangsterami.
Według dziennikarza śledczego, 90 tysięcy złotych przeznaczanych co miesiąc na wynagrodzenia dla dwójki wspomnianych decydentów Wisły dzielono na cztery osoby - także pomiędzy dwójkę gangsterów, "Miśka" i "Zielaka". Za te pieniądze miano nabywać narkotyki, które były rozprowadzane w inne miejsca. Jadczak określił położenie w jakim znalazł się wówczas małopolski klub jako "punkt przerzutowo-dystrybucyjny narkotyków".
Ciekawie wygląda także wątek zatrzymanej M.-Z. Śledczy ustalili, że klubowe pieniądze wpływały na jej konto z tytułu pomocy przy poszukiwaniach sponsorów, pośredniczenia w transferach zawodników czy wykonywania usług marketingowych. Jak jednak zaznacza Jadczak, w istocie nic takiego nie miało miejsca. Podstawowe pieniądze z "Białej Gwiazdy" kobieta pozyskiwała natomiast na podstawy umowy gwarantującej usługi pielęgniarsko-położnicze.