Cwetan Genkow: Piorun trafił w nasz samolot

2012-01-16 3:00

Piątek trzynastego nie był szczęśliwy dla piłkarzy Wisły Kraków. Mistrzowie Polski przeżyli chwile grozy. Najpierw wiślacy wpadli w mocne turbulencje, a następnie w ich samolot trafił piorun. - Nigdy w życiu tak się nie bałem - przyznaje bułgarski napastnik "Białej Gwiazdy" Cwetan Genkow (28 l.).

Od samego początku podróż na zgrupowanie do Hiszpanii się nie układała. Wylot z Krakowa był opóźniony ze względu na złe warunki pogodowe. Później pojawiły się kolejne problemy.

- Podczas lotu spałem, ale obudził mnie hałas, kiedy maszyna wpadła w turbulencje - relacjonuje Bułgar. - Doświadczyłem już wielu turbulencji, ale tym razem trzęsło samolotem bardzo mocno. Miałem wrażenie, że gwałtownie wznosi się, a po chwili spada. Byłem przerażony. Siedziałem nieruchomo obok Siergieja Pareiko i naszego masażysty. Wszyscy milczeli. Różne myśli w takiej chwili przebiegają człowiekowi przez głowę. Pomyślałem, że możemy z tego nie wyjść. Można być odważnym, ale w takich chwilach każdy się boi. Ja także. Gdy już udało się zapanować nad maszyną, kapitan powiedział, że z powodów technicznych musimy awaryjnie lądować w Bergamo. To oznaczało, że coś poważnego stało się z samolotem - opowiada Cwetan Genkow.

We Włoszech wiślacy czekali ponad dwie godziny na kolejny samolot, ale na szczęście druga część podróży odbyła się już bez zakłóceń. Bułgar zarzeka się, że po piątkowych wydarzeniach będzie unikał lotów trzynastego.

- Nie jestem przesądny, ale teraz wolę odpuścić sobie podróż trzynastego, i to jeszcze w piątek - przekonuje Genkow. - Po co kusić los? Poza tym ze statystyk wynika, że uderzenie pioruna w duży samolot pasażerski zdarza się raz na trzy lata. I akurat nam się to przydarzyło - stwierdza Bułgar.

Genkow przypomina jeszcze historię sprzed roku.

- Zostałem piłkarzem Wisły i miałem dołączyć do drużyny, która już przebywała na zgrupowaniu w Hiszpanii - mówi bułgarski napastnik. - Jednak dwa razy musiałem przekładać lot. Za pierwszym razem ze względu na zamach na lotnisku w Moskwie. W drugim przypadku nie wpuszczono mnie w ogóle na lotnisko, bo wzmożono kontrole i nie zdążyłem się odprawić. Do Hiszpanii udało mi się dolecieć dopiero za trzecią próbą - kończy Genkow.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze