Początek Jose Kante w polskiej ekstraklasie był bardzo... nieskuteczny. W 16 meczach dla Górnika Zabrze Gwinejczyk nie strzelił ani jednej bramki. O wiele lepiej było już w Wiśle Płock, gdzie piłkarz z hiszpańskim obywatelstwem rozwiązał worek z bramkami. W pierwszym sezonie 32 mecze w lidze i 10 trafień, w drugim 30 spotkań i 9 goli. To zaowocowało przejściem do Legii, choć początki na Łazienkowskiej były takie sobie. 16 meczów i 2 gole.
Po rundzie spędzonej przy Łazienkowskiej Gwinejczyk został wypożyczony do drugoligowego hiszpańskiego Club Gimnastic de Terragona, dla którego strzelił 3 gole w 14 meczach. Na wykup tego gracza Hiszpanów nie było stać, więc po Pucharze Narodów Afryki piłkarz wrócił do Warszawy. I to okazało się bardzo dobrym pomysłem.
Ten sezon, można powiedzieć, jest najlepszym w karierze Kante. W 18 ligowych meczach zdobył 10 bramek, wyrównując w tym momencie swój najlepszy bramkowy wynik na najwyższym poziomie rozgrywek. A że do końca rozgrywek daleko, to można spokojnie założyć, że Kante wyśrubuje swój personalny rekord, i to bardzo wyraźnie. Jego dobra forma sprawia, iż pojawiło się zainteresowanie zza granicy jego usługami. - o czym pisał Dominik Wardzichowski ze sport.pl. Tomek Włodarczyk z tego samego portalu dodał, że Kairat Ałmaty był nawet gotów zapłacić milion euro za tego gracza. Jak do tematu "transfer Kante" podchodzą działacze Legii?
Niedawno Jose Kante przedłużył kontrakt z Legią do lata 2021 roku, co oznacza, że klub kontroluje sytuację, w sensie ceny za tego piłkarza, bez obawy, że ktoś przyjdzie i weźmie go za grosze. Ale najważniejsze pytanie: czy kolejne gole Kante przybliżają go do transferu jeszcze tej zimy? Zapytaliśmy o to na Łazienkowskiej: - Nie ma tematu odejścia Kante. Jest nam potrzebny do lata. Były zapytania o niego, ale zostanie z nami - usłyszeliśmy dziś rano na Legii.
A co z Jakubem Świerczokiem? Przez wiele ostatnich tygodni mówiło się, że może trafić do Legii. Jak sytuacja wygląda na ten moment?
Już jakiś czas temu sytuacja z tym piłkarzem uległa "zamrożeniu". Bułgarzy chcieli go zachować do dwumeczu Ligi Europy z Interem i do rozmów wrócić ewentualnie po odpadnięciu z Włochami. Czego zresztą są bliscy, bo pierwszy mecz przegrali u siebie 0:2, co praktycznie przesądza sprawę. Reprezentant Polski wyszedł w pierwszym składzie, ale nie zdołał pokonać bramkarza rywali. W związku z tym niekorzystnym dla Bułgarów wynikiem wróciło pytanie: czy Świerczok może trafić na Łazienkowską?
Wydaje się, że po pozyskaniu Tomasa Pekharta (debiut okrasił golem) determinacja Legii w tym temacie spadła, ale dla pewności sprawdziliśmy dziś rano czy czasem coś nie drgnęło: - Nic się nie dzieje w temacie Świerczoka. Nie ma żadnych rozmów na jego temat - usłyszeliśmy na Łazienkowskiej.
Czy to oznacza, że okienko na Łazienkowskiej jest już zamknięte? Z tego co słyszymy: nie do końca. Klub ma kilka tematów "otwartych" i można usłyszeć, że coś się jeszcze może wydarzyć. Albo w kontekście tej zimy, albo podpisania umowy/umów od lata, by już mieć zaklepanych piłkarzy.
I jeszcze jedno: choć okienka transferowe są już niemal wszędzie zamknięte, to parę "lufcików" wciąż jest jednak uchylonych, jak choćby Ukraina czy, a może przede wszystkim MLS. Amerykańskie drużyny mają obowiązek skompletować kadry do 28 lutego (choć okienko transferowe jest tam otwarte do maja). Z naszych informacji wynika, że kilku ciekawych piłkarzy prowadzi rozmowy na temat transferu za Wielką Wodę, a jeśli się to nie uda, mogą/mają być zaproponowani (zakładamy że na dość korzystnych warunkach) polskim klubom, bo nasze zespoły mogą kontraktować graczy do 2 marca. Mogą więc pojawić się okazje last minute. Pytanie jednak czy polskie kluby będą takimi transakcjami zainteresowane. Wiele wskazuje na to, że do dyrektorów sportowych, zwłaszcza Legii i Lecha, kilka(naście) telefonów zostanie jeszcze wykonanych...