Łęcznianie oberwali boleśnie. To na pewno. Przed 31. serią gier zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli i dla nich spotkanie z Jagiellonią było małą bitwą o wszystko. Chcieli bowiem uniknąć sytuacji, w której już w środę, po spotkaniu z Wisłą Kraków, ich utrzymanie stanie się zadaniem z serii "mission impossible".
Na murawie w Białymstoku zrobili jednak niewiele, by podobnego scenariusza uniknąć. Zagrali źle. Jaga lepiej. A już na pewno na tyle dobrze, że łęcznianie zmuszeni byli dwukrotnie wyciągać piłkę z siatki. Nie odpowiadając nie tyle żadnym golem, co w ogóle składną akcją. Ich obecna sytuacja trudna jest więc do pozazdroszczenia, bo do trzeciego od końca Śląska Wrocław dzielą ich już dwa "oczka".
Leicester City - West Ham United 2:2. Najgorszy sędzia świata wykiwał Lisy
Jedno więcej mają piłkarze Podbeskidzie Bielsko-Biała. Bielszczanie jeszcze w poniedziałek rano grali w grupie mistrzowskiej. Byli królami ostatniej kolejki fazy zasadniczej. Na samym finiszu, grając w osłabieniu, wyprzedzili Ruch Chorzów. Tyle że później doszło do skandalu, Lechia Gdańsk nieoczekiwanie wycofała odwołanie do Trybunały Arbitrażowego przy PKOl i podopieczni Roberta Podolińskiego zmuszeni zostali do walki o byt.
Podbeskidzie - z nieba, przez czyściec, do samego piekła?
Zaczęli słabo. Termalica pewnie pokonała bielszczan na wyjeździe i zrobiła duży krok w kierunku pozostania w lidze na następny sezon. Niecieczanie mają bowiem 20 punktów w swoim dorobku i pewnie kolejnych sześć zapewni im utrzymanie.
Do końca sezonu zostało jeszcze sześć kolejek.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 0:1 (0:0)
Bramka: Mateusz Kupczak 60
Jagiellonia Białystok - Górnik Łęczna 2:0 (2:0)
Bramki: Piotr Tomasik 19 (k), Konstantin Vassiljew 45