Trener Kazimierz Moskal w gorzkich słowach po zwolnieniu z Wisły. Mówi o zaskoczeniu i abstrakcji w polskiej piłce

i

Autor: Krzysztof Porebski / PressFocus, Łukasz Grochala/Cyfrasport

Gorąco w Krakowie

Gorzkie słowa trenera Kazimierza Moskala po zwolnieniu z Wisły. Mówi o zaskoczeniu i abstrakcji w polskiej piłce [ROZMOWA SE]

2024-09-24 15:26

Decyzje właściciela i prezesa Wisły Kraków, Jarosława Królewskiego zbulwersowały kibiców. Z funkcji trenera zwolniony został po trzech miesiącach pracy trener Kazimierz Moskal. Jeszcze w czerwcu podpisując 2-letnią umowę z Moskalem, Królewski publicznie deklarował, że szkoleniowcowi należy dać czas na pracę.

- W Polsce jesteśmy nastawieni na to, że wszystkie drużyny powinny wygrywać, awansować i grać o puchary. Planowanie czegoś na dłuższą metę w naszej piłce to jakaś abstrakcja – komentuje swoje zwolnienie z Wisły Moskal.

„Super Express”: - Co pan czuje biorąc pod uwagę również udane występy Wisły w Lidze Europy, dzięki którym polska piłka zdobyła punkty w rankingu UEFA, a klub zarobił spore pieniądze?

Kazimierz Moskal: - Zdaje sobie sprawę, że wobec Wisły zawsze będą oczekiwania, żeby wygrywać wszystko co jest do wygrania. Ale musimy patrzeć na to szerzej. Po poprzednim sezonie odeszło wielu piłkarzy, mieliśmy sporo kontuzji, zaczynały się rozgrywki, a nie mieliśmy ludzi do grania, więc kłopotów było dużo.

 

- Czy oczekiwania, żeby Wisła wygrywała każdy mecz miały realne podstawy, skoro nowi piłkarze dołączali już w trakcie sezonu?

- No właśnie, dlatego chciałbym, żeby popatrzeć na to i ocenić moją pracę nieco szerzej, nie tylko z perspektywy obecnej pozycji w tabeli (Wisła w 1. lidze jest w strefie spadkowej, red.). Pod wieloma względami mieliśmy pod górkę. Wiele osób żyje wspomnieniami, jaka ta Wisła była kiedyś wielka, natomiast teraz byliśmy w trudnej sytuacji. Start w pucharach był dla nas dużym wyzwaniem.

Dżoker Pogoni Alexander Gorgon strzela piękne gole. Zdradza nam powody dobrej skuteczności i plany na następny sezon

- Co dokładnie ma pan na myśli?

- Mogę mieć pretensje do siebie, że po przegranym wysoko u siebie meczu z Cercle Brugge pojechaliśmy do Belgii i nie byłem wyrachowany. Plan był taki, że jeśli do przerwy będzie wynik niekorzystny, to w przerwie zmieniamy pięciu zawodników, którzy są najbardziej eksploatowani. Ale mecz tak się ułożył, że graliśmy nie tylko o wygraną, ale o awans, co byłoby czymś nieprawdopodobnym. Nie zrobiłem tych zmian, ale wychodzę z założenia, że każdy mecz obojętnie z kim gramy chcę wygrać, a w tym przypadku awansować dalej.

- Brzmi to jak paradoks, ale czy tamten zwycięski mecz mógł przyczynić się do zwolnienie pana?

- Może to za daleko wysunięta teza, ale szukając jakichś powodów zwolnienia, to trudno mi znaleźć odpowiedź na pytanie, co było bezpośrednim powodem. Raczej nie wyniki. Dla mnie zaskakujące, bo gdybyśmy zagrali mecz ligowy z Chrobrym (został przełożony) i go przegrali, to rozczarowana byłoby duże i wówczas można byłoby się wszystkiego spodziewać.

- Czyli tak naprawdę nie poznał pan przyczyny zwolnienia?

- Rozmowa z prezesem Królewskim była bardzo krótka i do końca nie wiem, i nie rozumiem dlaczego zostałem zwolniony.

- Miał pan plan i wierzył w wyprowadzenie Wisły z dołu tabeli?

- Jeśli nie wierzyłbym, to jaki byłby sens pracy i wmawiania komuś, czegoś w co sam nie wierzę? Aktualna tabela ligowa nie oddaje wszystkiego, skoro mieliśmy trzy mecze zaległe, więc straty można było odrobić.

Zbigniew Boniek obejmie ważne stanowisko?! Duży klub znalazł się w potrzebie, wkrótce decyzja

Najnowsze