„Super Express”: Kapitan Termaliki, Piotr Wlazło, odgraża się, że są od was lepszą drużyną.
Mateusz Mak: Przekonamy się po piątkowym meczu. Słowa to jedno, ale wtedy sprawdzimy, kto wygrał. Tabela jest obiektywna, ale uważam, że Termalica gra dobrą piłkę. Próbują grać od tyłu, ciekawie konstruują akcje i szanuję ich zespół. Czeka nas trudne spotkanie.
- Przed sezonem eksperci wyżej oceniali Termalicę, jednak to Stal jest teraz w lepszej sytuacji. Od końcówki września przegraliście jedynie ze Śląskiem, a po drodze graliście m.in. z Lechem, Lechią i Legią.
- Ewoluowaliśmy podczas tej rundy. Zaczęliśmy słabo, ale później wszyscy poszliśmy do przodu. Każdy rozwinął się indywidualnie, co przeniosło się na drużynę. Efektem tego jest wysoka pozycja w tabeli, ale twardo stąpamy po ziemi. To jest dopiero połowa sezonu. Nie zadowalamy się tym, co jest, bo na razie niczego nie wygraliśmy. W tym roku zostały jeszcze dwa mecze i jest szansa zdobyć w nich sześć punktów. Ważne, żebyśmy dalej grali swoje.
- Zeszły sezon był trudny, do końca walczyliście o utrzymanie. W połowie obecnych rozgrywek jesteście w znacznie lepszej sytuacji, a ty jesteś na ten moment najlepszym polskim strzelcem Ekstraklasy. Czujesz, że spoczywa na tobie większa odpowiedzialność?
- Stal to kolektyw. Nasza dobra gra rozkłada się na wszystkich zawodników. Ja jestem ofensywnym zawodnikiem, więc siłą rzeczy często znajduję się w dobrych sytuacjach strzeleckich, ale wypracowują je moi koledzy. Ostatnio jestem skuteczny i pomagam drużynie, bo na boisku mamy wspólny cel – zwycięstwo Stali, nie indywidualne osiągnięcia.
- Jesteście teraz na 8. miejscu, czy wzrósł u was apetyt na coś więcej niż utrzymanie w Ekstraklasie?
- Myślenie o utrzymaniu to minimalizm. Jesteśmy w dobrej sytuacji, gramy dobrze, więc wymagania są większe. Sami je sobie stawiamy. Chcemy się rozwijać, bo stanie w miejscu nas nie zadowala. Nie mówimy już, że utrzymanie w lidze da nam radość. Zgraliśmy się i nie boimy się nikogo w Ekstraklasie. W ostatnich meczach jedynie Lech był w stanie nas zdominować. Kolejorz pokazał dużą jakość, ale końcowy wynik był dla nas korzystny. Sam miałem sytuację, żeby strzelić im gola.
- Indywidualnie rozgrywasz jeden z najlepszych sezonów w karierze, przez pół sezonu strzeliłeś już 7 goli. Czego wymagasz od siebie na drugą część rozgrywek?
- Strzelanie bramek to czysta przyjemność. Ale, jak zapewne każdy piłkarz, większą wagę przykładam do wyników drużyny. Nie zapominam o tym, że strzelenie gola wymaga dobrego przygotowania do meczu. Mimo wszystko nie ukrywam, że jestem głodny kolejnych trafień i chcę w ten sposób pomagać Stali. Zdobyte bramki cieszą, gdy się wygrywa. Wtedy wszyscy w szatni są szczęśliwi. Po porażkach gol jest jedynie pocieszeniem.
- W takiej sytuacji znalazł się Piotr Wlazło, który też strzelił 7 goli, ale Termalica balansuje nad strefą spadkową.
- Domyślam się, co czuje. Możesz strzelić nawet 10 bramek, a jeśli spadniesz z drużyną z Ekstraklasy, to będziesz wściekły. Gole są ważne, gdy wpływają na korzystny wynik.
Szykuje się hitowy transfer w Ekstraklasie? Gigant obserwuje gwiazdę Lecha Poznań
- W 17 dotychczasowych kolejkach rozegrałeś już więcej minut niż w całym poprzednim sezonie. Czy zawdzięczasz świetną formę trenerowi Majewskiemu?
- Trener obdarzył mnie zaufaniem. Nie zawsze grałem dobrze, ale czułem, że we mnie wierzy i pokłada we mnie duże nadzieje. Ma dużą zasługę w tym, że indywidualnie czuję się dobrze. Zdrowie mi dopisuje, a forma jest równa. Czas na podsumowania przyjdzie jednak po sezonie, a na razie skupiam się na najbliższym treningu i meczu.
- Jak na twoją formę wpłynęły narodziny dziecka? M.in. Robert Lewandowski bardzo ceni sobie ojcostwo.
- Moje życie zdecydowanie się zmieniło. Córka jest dla mnie wszystkim i zgadzam się z Robertem, że prawdziwe życie zaczyna się wraz z narodzinami dziecka. Daje mi mnóstwo szczęścia, ale dzięki niej mam też więcej spokoju do piłki.