Jedno jest pewne – reprezentant Polski pracuje na najwyższych obrotach, a pseudonim „TurboGrosik” znów jest uzasadniony. Seria zaczęła się od efektownego gola w maleńkiej Łęcznej. Potem były trafienia w meczach z Wisłą Płock, Jagiellonią Białystok, Rakowem Częstochowa i Legią Warszawa. Piłkarz Pogoni pobił Iviego Lopeza i Mateusza Wdowiaka, których seria meczów z golem zakończyła się czterech.
– Kamil nigdy nie był typem snajpera, ale potrafi wykorzystać kolejne „pięć minut”, a ostatnie powołanie do kadry go podbudowało. W Pogoni ciągnie wózek do przodu, choć ta kołdra szczecińskiego zespołu będzie za krótka na tytuł. Miejsce na podium jednak będzie odebrane pozytywnie i wielka w tym zasługa Kamila – tłumaczy nam Tomasz Frankowski, były reprezentant Polski, który przez dwa lata grał z Grosickim w Jagiellonii Białystok.
Co dalej z Krystianem Bielikiem? Były reprezentant Polski wróży mu przyszłość w Premier League
W całym sezonie ma na koncie dziewięć trafień i sześć asyst. Liga jeszcze się nie skończyła, a już można stwierdzić, że to był bardzo udany powrót do PKO BP Ekstraklasy.
– Kamil strzela z różnych pozycji. Raz przepchnął się w polu karnym z obrońcą na plecach, z Legią strzelił z dystansu, z Jagiellonią wbiegł w pole karne z piłką na jedenasty metr. Te bramki są różne, widać, że pobyt we Francji, Turcji i Anglii go rozwinął. Nie ma co patrzeć na to, że ma 34 lata. Jeszcze dwa lata może pograć na bardzo wysokim poziomie, bo słyszę, że prowadzi się bardzo dobrze – dodaje „Franek”.
Reprezentant Hiszpanii zszokował kibiców. Poszło o Wojciecha Kowalczyka, zdjęcie mówi wszystko
Jeśli lądowanie w Polsce mierzyć w liczbach, to Grosicki jest lepszy nawet od Lukasa Podolskiego, który w Górniku Zabrze ma na razie siedem goli i trzy asysty. „Poldi” w ekstraklasie jest po raz pierwszy, ale jakością bije wszystkich na głowę. Grosicki też. I znowu może skorzystać na tym reprezentacja Polski.
Historyczny moment Szymona Marciniaka. Chodzi o Ligę Mistrzów, to już potwierdzone