"Super Express": - Jak nastrój „pana piłkarza” z rady drużyny?
Jakub Kamiński: - Nastrój bardzo dobry, zdrowie dopisuje, solidnie przepracowałem okres przygotowawczy. Dobrze mi się grało w sparingach i czekam już na rozpoczęcie sezonu. Tylko chyba nigdy nie powiem o sobie „pan piłkarz” bo nie jestem osobą, która się jakkolwiek wywyższa. Cieszę się, że znalazłem uznanie w oczach trenera i trafiłem do rady drużyny, to dla mnie ogromne wyróżnienie, ale też ciężko na to pracuję na każdym treningu.
- To potwierdzenie mocnej pozycji w Lechu?
- Na pewno nie jest to obietnica gry w pierwszym składzie, bo konkurencja w drużynie jest teraz naprawdę duża. Z drugiej strony, jestem już w pierwszej drużynie dwa lata i sporo z nią przeżyłem, tych lepszych chwil i tych słabszych. Czuję się zawodnikiem, który w każdym meczu chce dawać drużynie coraz więcej, chcę zdobywać bramki, zaliczać asysty i być liderem tego zespołu. Sam od siebie tego oczekuję i myśle, że zespół też na mnie liczy.
- Liczysz też na szybkie powołanie do reprezentacji Polski?
- Nie udało się jeszcze spełnić marzeń o debiucie w pierwszej reprezentacji Polski, choć ten pierwszy raz w kadrze mial być na Stadionie Śląskim z Ukrainą. Życie potoczyło się inaczej, wciąż zatem czekam i liczę na to, że postawą w lidze zapracuję sobie na powołanie od trenera Sousy. To marzenie może się spełnić za kilka lat, a może już we wrześniu - nie wiem, ale na pewno będę ciężko na to pracować.
- Podobno w ostatnim tajnym sparingu strzeliłeś dwa piękne gole, to prawda?
- Nie będę ukrywał, że to był ładne gole! Sparing był zamknięty, kibice nie mogli tego zobaczyć, ale faktycznie to były bardzo ładne akcje i efektowne wykończenie. Teraz trzeba przełożyć to na ligę!
- Jesteś głodny goli w tym sezonie?
- Oczywiście, że jestem głodny goli i przede wszystkim głodny wygrywania, tym bardziej, że wiemy jak to wyglądało w poprzednim sezonie. Jako drużyna jesteśmy coś winni naszym kibicom, czas pokazać, że potrafimy wygrywać mecze. Bramki i asysty mnie napędzają, budują pewność siebie, liczę, że to będzie działać na całą drużynę, nakręci ją do walki. To jest Lech Poznań, przecież my musimy wygrywać.
- Przypominasz o tym w szatni?
- Mocno wierzę w to, że my, młodzi piłkarze z Akademii będziemy cały czas pokazywać i przypominać, że ten klub musi wygrywać. W szatni wszyscy muszą czuć to DNA Lecha Poznań. Mamy stulecie klubu i dobrze wiemy jaki obowiązek mamy w tym sezonie. Każdy mecz ma być jak finał, w każdym musimy zagrać o wszystko, bo tylko tak osiągniemy cel czyli mistrzostwo Polski. Nie boję się tego powiedzieć, bo tylko to nas w tym sezonie interesuje. Mamy bardzo dobrą drużynę, jest duża rywalizacja. Liczę na to, że już od pierwszego meczu pokażemy, że będziemy się w tym sezonie mocno bić o mistrzowski tytuł.
Jan Urban o transferze byłego mistrza świata. To dla tego Łukasz Podolski wybrał grę w Górniku
- Jak ważny jest początek z Radomiakiem?
- Beniaminek zawsze gra pierwsze mecze bez kompleksów, ale to my mamy narzucić swoje tempo gry i dyktować warunki na boisku. Jesteśmy Lechem, ma być nasza dominacja i zwycięstwo, nie ma innej opcji. Czy gramy z beniaminkiem czy rywalem z czołówki, każdy mecz być dla nas finałem, który wygrywamy i budujemy w ten sposób pewność siebie, która powala nam na jeszcze więcej.
- Czy to już jest drużyna na takie wygrywanie?
- To jest mocna, ambitna drużyna, widzę w niej uśmiech na twarzach i zaangażowanie na treningach. Teraz wyjdziemy na boisko i musimy zrobić to, o czym mówimy w szatni. Można dużo mówić, ale potem wychodzić na boisko i przegrywać, a nam chodzi o zwycięstwa. Wszyscy, łącznie z nowymi zawodnikami wiedzą, co to jest za sezon i jaki mamy obowiązek. Liczę też, że wesprą nas w walce kibice i razem osiągniemy sukces zdobywając to wymarzone mistrzostwo Polski dla Lecha.
Jerzy Dudek zachwycony nową gwiazdą Ekstraklasy. Liczy, że Łukasz Podolski zrobi to z Górnikiem