Super Express: - Po środowym zwycięstwie Legii w Gliwicach sprawa mistrzostwa Polski jest już przesądzona?
Jakub Wawrzyniak: - Zdecydowanie. Do końca zostały tylko cztery spotkania, Legia ma sześć punktów przewagi i lepszy bilans bezpośrednich starć z Pogonią. Musiałby nastąpić jakiś kataklizm, aby tytuł mistrzowski nie trafił ponownie do Warszawy. Pogoń wygrała trzy ostatnie spotkania, ale aby marzyć o tytule musiałaby wygrać wszystkie mecze do końca i liczyć na ogromne potknięcia warszawskiego klubu. Obecnie nie widzę takiej możliwości. Abstrahując jednak od terminarza uważam, że Legia zdobędzie tytuł mistrza Polski, bo obecnie jest zdecydowanie najmocniejszą drużyną w kraju.
- Legia w tym sezonie bardzo dobrze spisuje się w bezpośrednich spotkaniach z czołówką, traci natomiast punkty z drużynami teoretycznie dużo słabszymi. Z czego pana zdaniem to wynika?
- Nie licząc przegranych meczów ze Stalą Mielec w Warszawie oraz w Bielsku-Białej z Podbeskidziem można śmiało powiedzieć, że Legia jest drużyną powtarzalną. Nawet jeśli czasem ta skuteczność szwankuje to podopieczni trenera Michniewicza nie tracą wtedy bramek i praktycznie wcale nie przegrywają. Słabszych niekiedy wyników przeciwko tym niżej notowanym drużynom upatrywałbym w tym, że legioniści chcą grać jeszcze bardziej ofensywnie. Wtedy ta defensywa siłą rzeczy nie jest tak zwarta i kompaktowa jak w spotkaniach z mocniejszymi ekipami.
Igor Sapała: Gramy najlepszą piłkę w kraju [WYWIAD]
- Lechia wciąż walczy o czwarte miejsce w tabeli na koniec sezonu, dlatego w niedzielę zapewne zrobi wszystko aby zgarnąć komplet punktów. Jakiego spotkania się pan spodziewa?
- Myślę, że wszyscy chcielibyśmy zobaczyć świetne widowisko okraszone wieloma bramkami. Wiemy jednak, że ekstraklasowe hity czasami potrafią zawieść oczekiwania kibiców i ekspertów. Legia w każdym meczu tego sezonu starała się grać ofensywnie i myślę, że tym razem też tak będzie. A Lechia, tak jak pan powiedział, wciąż pozostaje w grze o zajęcie czwartego miejsca na koniec rozgrywek. Podopieczni Piotra Stokowca zdają sobie na pewno sprawę, że remis ich nie urządza i także zagrają o pełną pulę. Sądzę zatem, że będziemy świadkami dobrego i otwartego meczu.
- Czym lechiści mogą zaskoczyć w niedzielę lidera?
- Myślę, że kluczowy może okazać się Dusan Kuciak w bramce. Słowacki bramkarz za wszelką cenę będzie chciał w tych ostatnich kolejkach pokazać się z jak najlepszej strony i udowodnić, że zasługuje na powołanie na mistrzostwa Europy. Rozmawiałem z nim niedawno i przyznał, że jest bardzo mocno skoncentrowany na jak najlepszej grze w tych czterech kolejkach. Jeśli Dusan będzie miał swój dzień to Legii bardzo trudno będzie go pokonać. Na pewno legioniści będą musieli uważać na Flavio Paixao, który już od wielu lat jest jednym z najlepszych napastników w polskiej lidze. Nie wiem czy trener Stokowiec zdecyduje się na grę dwójką napastników, ale jeśli tak to duet Flavio-Zwoliński może sprawić sporo problemów warszawskiej defensywie.
- Starcie Lechii z Legią będzie także pojedynkiem dwóch doświadczonych golkiperów. Kuciak i Boruc to dwaj najlepsi obecnie bramkarze PKO BP Ekstraklasy?
- Jest jeszcze Dante Stipica z Pogoni Szczecin. Spośród tej trójki wybierałbym najlepszego bramkarza naszej ligi. Za bramkarzem „Portowców” z pewnością przemawia ilość czystych kont i mało straconych bramek. Musimy jednak pamiętać, że jest to nie tylko zasługa bramkarza, ale i dobrej gry defensywnej całego zespołu. Myślę, że wszyscy trzej prezentują bardzo zbliżony poziom. Minimalnie ponad pozostałą dwójką wskazałbym jednak Artura Boruca. Ale tak jak powiedziałem wcześniej, wszyscy trzej prezentują niezwykle wyrównany poziom i tak naprawdę wybór tego najlepszego zależy od tego, komu się kibicuje. Fani Pogoni zapewne wskażą Stipicę, kibice Lechii Kuciaka, a Legii – Boruca.
- Piotr Stokowiec jest chyba najmocniej w ostatnich latach krytykowanym szkoleniowcem w naszej lidze. Mimo to wciąż prowadzi Lechię i osiąga z nią całkiem dobre rezultaty. Jak ocenia pan pracę tego szkoleniowca?
- Ciężko jest mi ocenić pracę trenera Stokowca, gdyż to nie ja przebywam na boisku i to nie ja jestem jego podopiecznym. Biorąc jednak pod uwagę całą historię pracy tego szkoleniowca w Gdańsku to wydaje mi się, że trzeba ją ocenić pozytywnie. Myślę, że biorąc pod uwagę sytuację w klubie oraz skład jakim dysponuje, osiąga on dobre wyniki. Jedyne do czego można się przyczepić to nieco toporny, mało widowiskowy styl gry. Piotr Stokowiec najwyraźniej preferuje jednak boiskowy pragmatyzm, a dopóki osiągane przez niego rezultaty będą zadowalające, dopóty jego praca będzie doceniana.
- Podczas piłkarskiej kariery grał pan zarówno w Gdańsku, jak i w Warszawie? Który z tych klubów darzy pan większym sentymentem?
- Zdecydowanie Legię Warszawa, to w tym klubie odnosiłem bowiem wszystkie swoje sukcesy sportowe. Mogłem cieszyć się z mistrzostw Polski, pucharów Polski… Do Gdańska trafiłem po to aby także zdobywać trofea. Niestety nam się to nie udało, choć byliśmy naprawdę blisko. Pamiętny mecz w ostatniej kolejce sezonu 2016/2017 na Łazienkowskiej, w którym zwycięstwo dałoby nam mistrzostwo Polski… Zakończyło się jednak bezbramkowym remisem i rozgrywki skończyliśmy dopiero na 4. lokacie. Na pewno w Gdańsku przeżyłem wspaniały czas i wspominam ten okres bardzo dobrze. Niemniej jednak zdecydowanie bliższa mojemu sercu jest Legia.
- Kto pana zdaniem w niedzielę będzie cieszył się ze zwycięstwa?
- Uważam, że zadecyduje jakość piłkarska, a ta zdecydowanie jest po stronie drużyny warszawskiej. Stawiam zatem na zwycięstwo podopiecznych Czesława Michniewicza.