Legia Warszawa, kibice

i

Autor: East News

Jarosław Niezgoda: Chrztu w Legii jeszcze nie miałem

2016-02-17 9:21

- Grając w Wiśle Puławy, nie kibicowałem ani Legii, ani żadnej innej drużynie z Ekstraklasy. Bardziej interesowałem się ligami zagranicznymi, Barceloną. Kiedy usłyszałem, że wicemistrzowie Polski chcą mnie u siebie, byłem totalnie zaskoczony. Ale kiedy pierwszy raz wszedłem do szatni, łydki mi nie drżały. Może dlatego, że nikogo w niej nie było - śmieje się 20-letni Jarosław Niezgoda, którego po zimowych obozach na Malcie nie mogli się nachwalić prezes Bogusław Leśnodorski i trener Stanisław Czerczesow.

- Oczywiście komplementy bardzo cieszą, ale myślę, że są nieco na wyrost. Nie ma co oceniać człowieka po sparingach i treningach. Liga pokaże, ile jestem wart - twierdzi piłkarz, który przychodził do stolicy jako inwestycja w przyszłość, a tymczasem gdyby nie kontuzja kolana, to najprawdopodobniej znalazłby się w kadrze stołecznej ekipy już na pierwszy mecz z Jagiellonią (4:0).

Karol Linetty: Euro 2016 jest moim marzeniem

Chrztu jeszcze nie miał

- Liczę, że będę dostawał szansę, ale żeby nie zapeszyć, rodziny jeszcze na mecze nie zapraszam. Najpierw muszę znaleźć się w meczowej osiemnastce, potem zagrać i przekonać się, jak wyglądam na tle doświadczonych ligowców. A potem poproszę najbliższych o wsparcie z trybun - twierdzi Jarek, który nie może się nachwalić nowych kolegów z Legii. - Piłkarze, których znałem z telewizji, cały czas mi pomagają. Na treningach czy sparingach doradzają, gdzie się mam ustawić, jakie rozwiązanie wybrać na boisku. Nikt nie krytykuje, jak coś nie wyjdzie. W szatni siedzę koło Ariela Borysiuka i Kuby Rzeźniczaka. "Rzeźnik" wprowadza mnie w zespół, poznaje ze zwyczajami panującymi w drużynie. Mówi co i jak. Na razie żadnego chrztu nie miałem. "Ksywki" też się jeszcze nie dorobiłem. Na przezwisko muszę sobie zapracować - śmieje się Niezgoda.

Chociaż trener Czerczesow ciepło się o nim wyrażał, to Jarek zdradza, że nie miał jeszcze okazji porozmawiać w cztery oczy ze szkoleniowcem. - Widocznie trener nie ma w zwyczaju indywidualnie spotykać się z zawodnikami. Straszono nas ciężkimi treningami. Rzeczywiście, pierwszy tydzień po urlopach nie był łatwy, ale w tych ostrzeżeniach przed katorżniczymi zajęciami preferowanymi przez trenera było sporo przesady.

Liczy się tylko piłka

Napastnik jesienią w II-ligowej Wiśle strzelił 9 goli. Debiutanckie trafienie w Legii zaliczył w meczu z PSC Soccer Academy (5:0). - Atuty? Nieźle gram głową i obiema nogami. No i szybkość. Jestem specyficznym człowiekiem. Nie interesują mnie centra handlowe, zakupy, wypady do klubów. Chcę tylko grać w piłkę. Nie zwariuję, bo trafiłem do wielkiego miasta i wielkiego klubu. To mi nie grozi - zapewnia Jarek, który z drużyną z Łazienkowskiej związał się do końca sezonu 2019/2020.

Najnowsze