Od kilku lat Wisła Kraków musi walczyć o przetrwanie. Mimo wielkich problemów finansowych klubu, udało się uniknąć degradacji i klub wciąż walczy w Ekstraklasie. Niestety, problemy z pieniędzmi musiały odbić się także na stronie sportowej, a wiele krytyki spada także na braci Błaszczykowskich, którym kibice zarzucają nieumiejętne prowadzenie klubu. To sprawiło, że zespół stanął na skraju spadku i w przyszłym sezonie może grać na zapleczu Ekstraklasy. Jerzy Brzęczek, który podjął się zadania poprowadzenia zespołu, na tę chwilę nie znalazł sposobu na poprawę wyników drużyny. W 12 meczach zanotował on tylko jedno zwycięstwo, chociaż należy pamiętać, że musi pracować z zawodnikami, których już w klubie zastał. W programie Misja Futbol „Przeglądu Sportowego” Dariusz Szpakowski zdradził, że dopinguje Jerzego Brzęczka w walce o utrzymanie Wisły w PKO BP Ekstraklasie.
Jerzy Brzęczek może liczyć na wsparcie Dariusza Szpakowskiego
W programie Misja Futbol jednym z tematów była sytuacja Wisły Kraków. Niezwykle zasłużony klub w ostatnich latach boryka się z wielkimi problemami, które mogą skończyć się spadkiem do Fortuna 1 Ligi. Takiego scenariusza nie chciałby jednak widzieć Dariusz Szpakowski. – Mnie szkoda Jurka, ponieważ za późno dano mu prowadzić drużynę – zaczął komentator. Gdy prowadzący program Łukasz Olkowicz zwrócił uwagę, że Brzęczek wygrał tylko 1 spotkanie na 12, Szpakowski starał się bronić swojej tezy – Ale to zupełnie co innego, kiedy masz wpływ na transfery i coś budujesz, kiedy zaczynasz w okresie przygotowawczym. Można porównać tę sytuację do sytuacji Legii. Legia Warszawa się uratowała. Chciałbym, żeby z Wisłą było podobnie – dodał.
Ależ pomyłka sędziego! Stał metr od tego brutalnego zagrania i nie przerwał gry
Co ciekawe, wydaje się, że Jerzy Brzęczek zgodził się przejąć Wisłę przede wszystkim ze względu na powiązania rodzinne z Błaszczykowskimi, którzy zarządzają klubem – Czy Brzęczek wziąłby ten klub, gdyby nie kwestie rodzinne? – pytał Mateusz Święcicki. Wszyscy w studiu zgodnie stwierdzili, że raczej do tego by nie doszło. Co więcej, przychodząc do Wisły Jerzy Brzęczek zaryzykował swoją reputacją.