W mediach społecznościowych można znaleźć zdjęcie, jak mały Patryk Sokołowski wyprowadza Marka Jóźwiaka na mecz przy Łazienkowskiej. - Takich momentów, gdy wyprowadzałem piłkarzy i podawałem piłki, przez 13 lat w Legii było mnóstwo - opowiada nowy nabytek Legii. - Pamiętam, że wyprowadzałem nie tylko Marka Jóźwiaka, ale i nawet obecnego dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego. Wróciłem na Łazienkowską, a drużyna dobrze mnie przyjęła. Czuję się jak w domu. Chcę wywalczyć miejsce w pierwszym składzie, chcę z nią wygrywać, bo to jest teraz nam potrzebne. Musimy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa i wrócić na te stare tory. Tak to sobie wyobrażam. Mam świadomość w jakim miejscu znajduje się klub i gdzie jesteśmy w tabeli ekstraklasy. Biorę na siebie odpowiedzialność za wyniki. Zdaję sobie z tego sprawę, ale jestem na to gotowy. Wierzę, że będziemy się piąć w górę tabeli i wygrywać, że praca na obozie w Dubaju przełoży się na bardzo dobrą grę w rundzie rewanżowej - przekonuje.
Nowy pomocnik zdradza, że temat transferu do stolicy pojawił się po zakończeniu poprzedniego sezonu. - Legia pytała o mnie już latem, ale nie było żadnych konkretów - wyznaje. - Pojawiły się pod koniec rundy jesiennej. Powiem szczerze, że wtedy miałem na stole oferty, m.in. z Rosji i Cypru. Musiałem sobie w głowie poukładać, jaką drogę wybrać. To nie było tak, że zgłosiła się Legia to zaświeciły mi się oczy, wyskoczyłem do góry i podpisałem kontrakt. To musiała być przemyślana decyzja. Cieszę się, że jestem w Legii. Uważam, że W Piaście nie zmarnowałem czasu. Cały czas podnosiłem poziom sportowy. Powrót do Legii to był dla mnie naturalny krok, bo pochodzę z Warszawy i jestem wychowankiem klubu - zaznacza.
i
Sokołowski w śląskim zespole należał do liderów. Podkreśla, że w rozwoju pomogła mu praca pod okiem trenera Waldemara Fornalika. - Bardzo pozytywnie będę patrzył na 3,5 roku spędzone w Gliwicach - zapewnia pomocnik warszawskiego klubu. - Zrobiliśmy historyczne wyniki dla Piasta. Najpierw mistrzostwo, potem trzecie, a w poprzednim sezonie szóste miejsce. Współpracę z trenerem Waldemarem Fornalikiem będę bardzo dobrze wspominał. Zbudował mnie jako piłkarza ekstraklasy. Na początku nie byłem jego pierwszym wyborem. Musiałem sobie to wywalczyć. Jednak obdarzył mnie zaufaniem. Czułem to. Wydaje mi się, że dobrze rozumieliśmy się. Czy trener chciał mnie zatrzymać? Tak, były prowadzone rozmowy z Piastem, ale chciałem zrobić kolejny krok. Czułem, że to jest odpowiednia chwila na zmianę. Tak samo było w poprzednich zespołach, gdy decydowałem się na odejście. Te decyzje są intuicyjne. Nie da się przewidzieć, czy to będzie dobry czy zły wybór. Zrobię wszystko, aby moja decyzja obroniła się na boisku - stwierdza.
Aleksandar Vuković o wyborze nowego kapitana Legii. Tak uzasadnia swoją decyzję
Nowy nabytek Legii wrócił wspomnieniami do jesieni 2013 roku, gdy zapadła decyzja o rozstaniu z klubem z Łazienkowskiej. - Trener rezerw Jacek Magiera powiedział mi, że lepiej byłoby, gdybym poszedł na wypożyczenie, bo mogę nie dostawać szans - opowiada. - Po takim sygnale od szkoleniowca, było dla mnie jasne, że jeśli chcę się rozwijać, to muszę sobie poszukać innego miejsca. Na pewno to był taki przysłowiowy gong, po którym jednak trzeba się podnieść. Po wypożyczeniu przyszedł kolejny gong, bo po reorganizacji nie udało się utrzymać Olimpii Elbląg w drugiej lidze. W Zniczu Pruszków przytrafił się następny cios, bo nie grałem w pierwszym składzie. W efekcie był „zrzut” do trzecioligowej Olimpii, gdzie chciał mnie trener i mogłem liczyć na regularne występy. Zszedłem więc jeszcze niżej, gdzie trzeba było podnosić się z kolan. Miałem wsparcie od żony i rodziców. Gdybym sam przez to wszystko przechodził, to wiem, że byłoby mi ciężko - zwraca uwagę.
Jest chemia między dyrektorem sportowym a trenerem Legii? "Będę miał czystą i przejrzystą sytuację"
i
Trener Aleksandar Vuković liczy, że Sokołowski będzie ważnym zawodnikiem w jego zespole. - Moja droga do Legii nie była prosta - analizuje nowy pomocnik mistrza Polski. - Było na niej kilka mniejszych i mocniejszych zakrętów. Ale mam satysfakcję, że tą ciężką drogą doszedłem do tego momentu, w którym jestem. Jestem świadomy, że dalej będzie na niej dużo zakrętów i ciężkich chwil. Jednak wierzę, że jednak cały czas będę szedł do góry. Nigdy nie zwątpiłem, bo zawsze wierzyłem, że będę podnosił poziom sportowy. Oczywiście, z perspektywy czasu było to duże ryzyko. Wielu zawodnikom, którzy mają wysokie umiejętności, to się nie udawało. Tym większa satysfakcja, że zawziętością i uporem udało mi się. Skupiałem się na tym, aby osiągać małe cele. Jak byłem w trzeciej lidze to nie myślałem o tym, że za rok idę do ekstraklasy, lecz do drugiej ligi. Krok po kroku. Wiedziałem, że muszę udowadniać w każdym meczu, że zasługuje na kolejną zmianę, na grę w wyższej klasie. Takie podejście miałem już w Legii „Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz”. Taka krótkowzroczność jest dobra w długim terminie - twierdzi Sokołowski.
Tak Aleksandar Vuković ocenia relacje z właścicielem Legii. "Nie muszę uciekać przed prezesem"
