Kowal z Krymu dobija się do Ekstraklasy

2015-05-22 4:00

Stomil Olsztyn, który zimą był bliski bankructwa (piłkarze przez kilka miesięcy nie dostawali wypłat), jest teraz rewelacją 1. ligi. Zajmuje 4. miejsce w tabeli zaplecza Ekstraklasy. Duża w tym zasługa najlepszego strzelca Wołodymyra Kowala (23 l.), który... uciekł do Polski z Krymu.

"Kolejny szrot", "Co to za anonim?" - takie komentarze było słychać po ogłoszeniu transferu Kowala. Niesłusznie, bo Ukrainiec jak na 1. ligę ma przyzwoite CV - jest wychowankiem Dynama Kijów, grał w juniorskich reprezentacjach Ukrainy i wystąpił w ukraińskiej Ekstraklasie w barwach Sewastopolu.

Przez konflikt zbrojny na Krymie klub Kowala rozwiązano i piłkarz był do wzięcia za darmo. - Obserwowałem go, jeszcze zanim zacząłem pracę w Stomilu - mówi "Super Expressowi" trener Mirosław Jabłoński (65 l.). - Chłopak ma smykałkę do gry, jest ruchliwy, wszechstronny, piłka szuka go w polu karnym. Gdy dowiedziałem się, że ma kartę na ręku, namówiłem go na przejście do Stomilu - tłumaczy szkoleniowiec.

Ekstraklasa. Probierz ostro po meczu z Legią: Pierwsza myśl to rzucenie trenowania

Wówczas wielu kibiców pukało się w czoło, wszak "Vova" (tak mówią na niego koledzy z zespołu) przyjechał do Olsztyna z kontuzją mięśnia dwugłowego. Nie brał udziału w przedsezonowym zgrupowaniu, nie wystąpił w żadnym sparingu, a w lidze zadebiutował dopiero w 3. kolejce.

Gdyby nie intuicja Jabłońskiego, piłkarz zamiast strzelać bramki w 1. lidze, byłby... na wojnie z Rosją. - Dostał powołanie do wojska. Dzięki temu, że miał podpisany kontrakt ze Stomilem, otrzymał odroczenie - kręci głową Jabłoński.

Kowal odpłacił się trenerowi znakomitą grą. W tym sezonie strzelił już 11 goli i to głównie dzięki niemu skazywany na spadek Stomil znajduje się w czubie tabeli. - Gdyby nie to, że długo leczył kontuzje, miałby tych bramek ze 20 - twierdzi Jabłoński, który pogodził się z faktem, że Ukrainiec, wyceniany na 200 tys. euro, prawdopodobnie odejdzie z Olsztyna po sezonie (obserwują go skauci m.in. Legii i Śląska). - To już jest materiał na Ekstraklasę. Nie wiem tylko, czy do tak dużych klubów. Mam nadzieję, że nie wyjedzie z Polski - mówi Jabłoński.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze