Legia jest liderem, ale ostatnio nie zachwyca - wpadka w Gdańsku (0:1 z Lechią) była już jej ósmą porażką w sezonie. Za to wyśmiewany jesienią Zawisza wiosną kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, wygrał sześć kolejnych spotkań, a teraz rzucił wyzwanie mistrzom ze stolicy. Jeżeli stworzymy tabelę uwzględniającą tylko mecze w rozegranych po zimowej przerwie ośmiu kolejkach, okaże się, że to bydgoszczanie są najmocniejszą ekipą w Ekstraklasie. A Legia to zwykły średniak...
Grzegorz Krychowiak lepszy od Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego! [WIDEO]
- Kto jest zatem faworytem? W Polsce wszyscy tylko ciągle zastanawiają się przed każdym spotkaniem, kto jest faworytem, a kto nim nie jest - irytuje się Henning Berg, trener Legii. - Zawisza z pewnością zasługuje na szacunek za to, jak prezentuje się wiosną. Jesienią przegrywali prawie wszystko, ale udało im się wyjść z bardzo trudnej sytuacji. A Legia? Jeżeli tak silna drużyna przegra mecz, zawsze pojawią się głosy krytyczne i my też nie jesteśmy zadowoleni po naszych porażkach. Ale przecież z Lechem i Lechią przegraliśmy, grając w osłabieniu. W innych spotkaniach wygrywaliśmy, grając dobry futbol - broni się Berg. - Nie możemy teraz stracić koncentracji i pewności siebie. Jestem przekonany, że moi głodni zwycięstw piłkarze zrobią wszystko, żeby pokazać, że wciąż są najlepsi w kraju - dodaje Norweg.
W starciu z Zawiszą legioniści muszą poradzić sobie bez zawieszonego za czerwoną kartkę Ondreja Dudy. Zastąpi go pewnie Michał Masłowski, do niedawna lider Zawiszy.
Co ciekawe, jak udało nam się ustalić, tym razem piłkarze Zawiszy nie mają obiecanych dodatkowych premii za ogranie Legii. Po ostatnich dwóch zwycięstwach dostali do podziału w sumie 300 tys. zł.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail