Kriwiec: Legionista namówił mnie na Lecha

2009-12-28 8:26

Białorusin Siergiej Kriwiec (23 l.) ma być nową gwiazdą nie tylko Lecha, ale i całej Ekstraklasy. - Dla mnie przeprowadzka do Poznania to duży kro do przodu - mówi "Super Expressowi" utalentowany piłkarz.

"Super Express": - Dlaczego zdecydowałeś się podpisać kontrakt z Lechem?

Sergej Kriwec (23 l.): - Zanim podjąłem decyzję o transferze do Polski, to obejrzałem kilka meczów Lecha na DVD. Zobaczyłem dobrą drużynę, grającą ofensywną piłkę. Dla mnie Lech to krok do przodu. Porozmawiałem ze znajomymi mieszkającymi w Polsce oraz ze swoim agentem. Wszyscy byli zgodni, że najlepszą opcją jest klub z Poznania. Dzwoniłem także do kolegi z reprezentacji Białorusi, Siergieja Omeljańczuka, który kiedyś grał w Legii Warszawa. On ma sentyment do Polski. Gdy z nimi rozmawiam, to ciągle wraca do Warszawy. Zresztą z polskich klubów nie tylko Lech się o mnie starał.

- Klub z Poznania interesuje się także napastnikiem BATE Borysów, Witalijem Rodionowem. To dobry pomysł?

- Wiem, że Lech szuka napastnika, więc Rodionow to dobra opcja. Cieszyłbym się, gdyby trafił do Poznania, bo we dwóch byłoby nam raźniej. Jednak nie jestem skautem Lecha. Poza tym niezręcznie mi proponować kolegów.

- Lech wiąże z tobą wielkie nadzieje. Masz zastąpić Semira Stilicia. Bośniak jest gwiazdą zespołu, ale teraz po twoim transferze będzie sprzedany. Podołasz presji?

- A dlaczego ja mam kogoś zastępować? Przyszedłem, żeby grać. Nie interesuję się tym, że Lech chce kogoś sprzedać. Słyszałem, że Stilić to najlepszy gracz zespołu. Jednak spojrzałem w statystyki, z których wynika, że także inni piłkarze w Poznaniu wiele potrafią. Przecież Lewandowski ma najwięcej goli, a Peszko najwięcej asyst. Czyli ta dwójka to także liderzy drużyny.

- Pochodzisz z Grodna, które położone jest tuż przy granicy z Polską.  Często odwiedzałeś nasz kraj?

- Rodzice przyjeżdżali na zakupy do Białegostoku i zabierali mnie ze sobą. Na początku widziałem Polskę tylko przez szybę samochodu, którego później pilnowałem na parkingu. W drodze powrotnej auto było zapełnione towarami, które rodzice sprzedawali w Grodnie. Oni zajmują 
się handlem.

- Kontrakt z Lechem podpisałeś do 2013 roku. Co dalej?

- Zawsze podobała mi się Serie A. Marzę, aby grać we Włoszech, bo ten kraj podobnie jak Hiszpania kojarzy mi się ze z ciepłem i słońcem. Może nie od razu trafię do Romy czy Interu. Jednak nie będę narzekał, gdy pojawi się oferta z Anglii lub Hiszpanii. Chciałbym grać tak jak mój idol Zinedine Zidane. Plakaty Francuza wciąż wiszą w moim domu w Grodnie.

- Twój klub BATE Borysów występował w Lidze Mistrzów i Lidze Europejskiej. Na czym polega fenomen tej drużyny?

- Głównym sponsorem klubu jest fabryka BATE, która zajmuje się produkcją traktorów i przeznacza dużo pieniędzy na zespół. Jednak nie byłoby sukcesów bez trenera Wiktora Gonczarenki. To on nam wbił do głowy, że grając z najlepszymi wcale nie jesteśmy skazani na porażkę. 
Poza tym nikt nie wymagał od nas cudów.

- Piłkarze BATE mają przydomek "Traktorzyści". Wiesz jak się w mówi w 
Polsce o Lechu? "Lokomotywa".

- Nigdy w życiu nie jeździłem traktorem, ale za to wielokrotnie pociągiem. Można powiedzieć więc, że przesiadłem się z traktora do lokomotywy. Czy Lech ma jakieś zniżki na przejazdy pociągiem? (śmiech)

- Strzeliłeś historycznego gola w Lidze Mistrzów przeciwko Juventusowi Turyn. Jak wspominasz udział w Champions League?

- Szczerze, to ja już nawet nie pamiętam dokładnie w jaki sposób piłka wpadła do siatki. Jednak za każdym razem przypominają mi o tej bramce dziennikarze. Nie ma wywiadu, w którym nie padłoby pytanie o tego gola. Dumny jest mój ojciec, który często ogląda na DVD mecz z Juve. Ojciec grał amatorsko w Grodnie i jest szczęśliwy, że jego jedynak doszedł tak daleko.

- Czy rok 2009 był dla ciebie najlepszy w karierze?

- Zdecydowanie. Wybrano mnie najlepszym piłkarzem ligi, znalazłem się w jedenastce sezonu. Uznałem więc, że to dobry moment, aby zmienić klub i ligę. Czas na nowe wyzwania.

- Czy reprezentacja Białorusi zagra na EURO 2012?

- To moje wielkie marzenie. Mamy młody zespół, któremu brakuje doświadczenia. Liczę, że będziemy mieli szczęście w losowaniu i pojedziemy na finały mistrzostw Europy, które odbędą się przecież w Polsce. To dobra wiadomość, bo będę się czuł tu jak u siebie, będę 
znał stadiony.

- Znasz polskich piłkarzy?

- Pewnie, ze starszych teraz do głowy przychodzi mi Boniek. To wielkie nazwisko. Z obecnych najlepsi są Krzynówek, Smolarek, Jop, którego znam go z Rosji oraz Lewandowski, ten z Szachtara. Trzeba pochwalić polskich bramkarzy, jak Fabiański, Kuszczak i Dudek. Starczy, co? 
Dobrze wypadłem? (śmiech)

- Czym się interesujesz?

- Najbardziej jestem zainteresowany słodyczami (śmiech). Mama siedzi w domu i piecze ciasta. Poza tym lubię sobie leżeć na dywanie i oglądać telewizję. Nawet na Sylwestra nigdzie się nie wybieram. Zaprosimy znajomych do domu. Mama naszykowała prezenty, bo u nas się je daje w 
noc sylwestrowo-noworoczną. Jak byłem mały, to zawsze szukałem, gdzie mama schowała prezenty. Teraz już nie jestem taki ciekawy i podarek do rodziców będzie dla mnie niespodzianką.

- Kiedy przyjeżdżasz do Poznania?

- Zbiórkę mamy 20 stycznia. I chyba przyjadę pociągiem. Dobrze, że mogłem tyle czasu pobyć z rodzicami, być blisko nich. W ogóle to ja jestem domatorem. I trudno mnie z domu wygonić.

Najnowsze