Początek - marzenie. W 3. minucie Kacper Skibicki z prawej strony boiska idealnie dograł na lewy skrawek pola karnego. Luqinhas musiał tylko przyłożyć nogę. To samo w 41. minucie zrobił Emreli. Azer jako pierwszy dopadł do futbolówki w zamieszaniu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Legioniści uciekali Norwegom, a ci ich gonili. Jeszcze przed przerwą gola kontaktowego strzelił Erik Botheim, ale po zmianie stron Skandynawów znów skarcił Emreli. Jeśli każdą sytuację „sam na sam” będzie wykorzystywał w taki sposób, to Tomas Pekhart ma godnego następcę, lub nowego kolegę w ataku.
- Jestem bardzo szczęśliwy. Strzelałem gole w meczach towarzyskich, ale zrobić to w meczu oficjalnym to zupełnie inne uczucie. Cieszę się, że mogłem to zrobić przed naszymi kibicami. Musimy teraz zapomnieć o tym spotkaniu i być gotowymi na rewanż na naszym stadionie. Mam nadzieję, że pokażemy, co najlepsze w Warszawie. Trudno powiedzieć czy to sprawiedliwy wynik. Obie drużyny miały swoje szanse, rywal lepiej znał boisko, może dlatego dłużej utrzymywali się przy piłce. W rewanżu będzie zupełnie inna atmosfera i warunki. To będzie trudny mecz, musimy być jeszcze lepiej przygotowani i dać z siebie wszystko - mówił po meczu Emreli.
Gospodarze zdołali odpowiedzieć jeszcze Pernambuco, ale na Łazienkowską przyjadą odrabiać straty. Ponadto spotkanie musieli kończyć w osłabieniu, bowiem czerwoną kartkę otrzymał Morten Agnes Konradsen. Należy pamiętać, że od tego sezonu UEFA zniosła tzw. zasadę goli wyjazdowych.
- Mamy swój cel na ten sezon. Będziemy stawać się lepszymi krok po kroku, z meczu na mecz. Cały czas się rozwijamy i wszystko idzie w naprawdę dobrą stronę. Oczywiście, w meczu rewanżowym chcemy ponownie wygrać. Teraz wracamy do domu, do naszych kibiców i w Warszawie musimy przypieczętować awans. Bodø/Glimt to dobra drużyna, ale my byliśmy dzisiaj lepsi i zasłużenie wygraliśmy - dodał po spotkaniu Rafael Lopes.
Rewanż 14 lipca.