"Super Express”: - Sporo meczów rozegrałeś przeciwko Legii. Który zapamiętałeś szczególnie?
Marcin Robak: - Chyba te dwa, w których strzelałem gole. Grając w barwach Lecha strzeliłem w Warszawie w 90. min na 1:1, ale chwilę później Kasper Hamalainen odpowiedział bramką i przegraliśmy w dramatycznych okolicznościach. Zrewanżowałem się Legii jako piłkarz Śląska, gdy strzeliłem 2 gole Arkowi Malarzowi i wygraliśmy 2:1.
- To były mecze ekstraklasy. Teraz oba zespoły dzielą dwie klasy rozgrywkowe, więc kto jest faworytem?
- Oczywiście, że Legia, skoro my występujemy w II lidze. Tak samo jak w poprzedniej rundzie był Śląsk, ale udało nam się go wyeliminować (2:0- dwa gole Robaka – red). Mamy swoje atuty, gramy przy naszej gorącej publiczności i wszystko jest otwarte. Możemy sprawić dużą niespodziankę.
- Nie tęsknisz za meczami z mocnymi rywalami, na boiskach ekstraklasy, w której grałeś przez 13 sezonów?
- Na pewno tęsknię, szczególnie za atmosferą ekstraklasy. Na stadionie w Łodzi oprawa i atmosfera są na najwyższym poziomie, ale nie mam tego co tydzień. W następnej kolejce jadę mecz z całkiem inną otoczką, na którym jest garstka widzów i całkiem inny stadion. Nie jest to łatwe dla mnie, ale próbuję sobie z tym radzić. Muszę sobie poukładać w głowie pewne rzeczy mentalne przed takim meczem. Zresztą pod względem sportowym też nie są to łatwe mecze.
- Czyli to są minusy gry w II lidze, a dostrzegasz jakieś plusy? Jak jest z poziomem?
- Niektóre drużyny prezentują się całkiem dobrze, bo walczyły jak równy z równym z nami na stadionie w Łodzi. Widziałem w tej lidze kilku chłopaków na dobrym poziomie. Zresztą, gdyby była przepaść pod względem sportowym, to my nie wygralibyśmy w PP ze Śląskiem, a teoretycznie słaby Gryf Wejherowo był bliski wyeliminowania Lechii Gdańsk.
- Legia postraszyła was pokonaniem Wisły 7:0?
- Na co dzień nie strzela się 7 bramek w meczu ekstraklasy, ale nie wyjdziemy, żeby drżeć przed Legią, tylko szukać swoich sytuacji bramkowych, a mamy atuty. Widzew ostatni raz grał z Legią w lidze dawno, chyba w 2013 roku, co dodatkowo mobilizuje piłkarzy i kibiców.