Największe niewypały transferowe Legii Warszawa po II wojnie światowej

2017-09-04 4:00

O jednym mówiło się, że współpracuje z rosyjską mafią, drugi przez trzy lata leczył kontuzję, a trzeci zajmował się… praniem brudnych pieniędzy. W ponad stuletniej historii Legii Warszawa zdarzało się wiele wpadek transferowych. Nie tylko pod względem finansowym (choć te przede wszystkim), ale także wizerunkowym.

Po II wojnie światowej, gdy obowiązywała w Polsce ustawa o powszechnym obowiązku obrony kraju, Legia, jako klub wojskowy, powoływała do „służby” piłkarzy z innych klubów. Tak wytransferowała Lucjana Brychczego z Piasta Gliwice w 1954 roku, Bernarda Blauta z Odry Opole w 1962 (po odbyciu dwuletniej służby Legia go wykupiła z Odry - był to pierwszy w historii Polski transfer gotówkowy) czy Kazimierza Deynę z ŁKS-u w 1966, którzy zostali później legendami klubu. Wówczas ryzyko niepowodzenia było niewielkie (Legia brała, kogo chciała), dlatego też większość kosztownych niewypałów to lata współczesne. Niestety dla klubu i całej polskiej piłki, zdarzyły się też kosztowne w skutkach transfery „wewnątrzklubowe” (vide Marta Ostrowska). Oto lista tych, którzy zawiedli najbardziej.

Daniel Chima Chukwu (Nigeria)
Napastnik, styczeń 2017 – obecnie
To najświeższy przykład transferowego niewypału, ale i jeden z najbardziej kosztownych. Co prawda, Legia ściągając go z chińskiego drugoligowca Shanghai Shenxin nie musiała za niego płacić (wygasł mu kontrakt), jednak warunki umowy Nigeryjczyka, biorąc pod uwagę ilość jego występów w pierwszym zespole są co najmniej szokująca. Chukwu, który podpisał kontrakt do czerwca 2020 roku, przy łazienkowskiej zarabia ok. 120 tysięcy złotych miesięcznie. W barwach pierwszego zespołu rozegrał... 156 minut. W lutym odgrażał się, że "wkrótce Legia otrzyma od niego to, czego oczekuje". Teraz, w Warszawie wszyscy oczekują, że jak najszybciej rozwiąże kontrakt.

Mikel Arruabarrena (Hiszpania)
Napastnik, lipiec 2008- styczeń 2009
Pół żartem, pół serio, można powiedzieć, że stał się legendą klubu, bo mimo zaledwie półrocznego epizodu w Legii (15 meczów, 1 gol), do dziś jest wspominany w Warszawie. Hiszpan przychodził do Polski jako gwiazda i to z powodu jego transferu (wg. Transfermarkt 200 tys. euro) zrezygnowano przy łazienkowskiej z Roberta Lewandowskiego. "Bierzcie Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę" - te słowa ówczesnego dyrektora sportowego Mirosława Trzeciaka przeszły już do historii. Na wypchniętym z Legii "Lewym" Lech Poznań zarobił później 20 mln złotych, sprzedając go do Borussii Dortmund.

Marta Ostrowska (Polska)
Kierownik drużyny (2013-2014)
Wcześniej pracowała w ITI (holding w latach 2004-2014 był właścicielem Legii) jako asystentka prezesa, a po objęciu sterów Legii przez Bogusława Leśnodorskiego, została kierownikiem drużyny. To na nią spadła największa odpowiedzialność za jedną z najbardziej kosztownych pomyłek w historii polskiej piłki, kiedy to w 2014 roku nieuprawniony do gry Bartosz Bereszyński zagrał w rewanżowym meczu z Celtikiem Glasgow w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Legia została wykluczona z rozgrywek, a niedopatrzenie (wypełnianiem dokumentów zajmował się dział sportowy, którym kierują Jacek Mazurek i Dominik Ebebenge) mogło kosztować klub ponad 30 milionów złotych (jeśli Legia awansowałaby do Ligi Mistrzów).

Michał Masłowski (Polska)
Pomocnik, (styczeń 2015 – obecnie)
Przyszedł do Legii za ok. 3,3 mln złotych (800 tysięcy euro) i miał być rozgrywającym na lata, a ostatnio prezes Dariusz Mioduski przyznał, że dla pomocnika nie ma miejsca w zespole mistrza Polski. Były piłkarz Zawiszy Bydgoszcz był nawet namawiany na rozwiązanie wygasającej w czerwcu 2019 roku umowy, jednak chciał otrzymać większość pieniędzy z tytułu kontraktu, a na te warunki nie przystał klub. - Zagrałem kilka meczów, potem przyszła kontuzja - i wszystko padło. Przecież nie było tak, że to ja nie chciałem przez pół roku grać w piłkę. Organizm po prostu nie wytrzymał. 800 tys. euro? Ktoś chciał dać za mnie takie pieniądze i dał – mówił "Super Expressowi".

Roman Oreszczuk (Rosja)
Napastnik, (1996, 1998-1999)
Do Legii przychodził za rekordowe w tamtych czasach 350 tysięcy dolarów (ponad milion złotych), choć ówczesny trener Paweł Janas twierdził, że Rosjanin ze względu na wzrost (190 cm) bardziej nadaje się do... sekcji siatkówki. "Najczęściej powtarzano, że Oreszczuk jest rodzinnie powiązany z rosyjską mafią i to właśnie ona, za pomocą przekupstw, zmusiła Legię do transferu. O dziwnych kontaktach zawodnika świadczyć miało luksusowe auto BMW, którym gracz zwykle podróżował (...) Legia jeszcze broniła sprawy przegranej. Próbowano sprzedać Oreszczuka do Korei (za 600 tys. USD!), ale głupszego kupca od siebie znaleźć się nie udało" – pisał na łamach "SE" nieodżałowany Paweł Zarzeczny.

Alejandro Cabral (Argentyna)
Pomocnik, (2010-2011)
W historii klubu zapisał się jako ten, który w 2010 roku jako pierwszy zdobył bramkę na nowym stadionie Legii w meczu towarzyskim z Arsenalem (5:6), jednak w żaden sposób nie spłacił prawie 600 tysięcy złotych (200 tys. dol.) jakie stołeczny zespół zapłacić za jego wypożyczenie (!) z Velezu Sarsfield. Cabral trzy lata przed podpisaniem kontraktu w Legii zdobył mistrzostwo świata do lat 20 z Argentyną, jednak w polskiej lidze zagrał tylko w 22 meczach, w których zdobył 3 bramki. Dla porównania – jego kolega z tamtej drużyny Angel Di Maria w 2010 roku przeszedł do Realu Madryt za... 25 mln euro.

Manu (Portugalia)
Pomocnik, 2010-2012
Kolejny piłkarz z "truskawkowego zaciągu" z 2010 roku. Do Warszawy przyszedł za ponad 400 tysięcy złotych (100 tys. euro) z portugalskiego Maritimo, jednak w CV miał występy m.in. w AEK-u Ateny, czy Benfice Lizbona (także w Lidze Mistrzów). Po transferze do Legii i podpisaniu trzyletniej umowy zapowiadał, że dla stołecznego zespołu będzie walczył tak, jak jego idol Edgar Davids, ale ze słynnym Holendrem łączyły go tylko... dredy. W 33 meczach ligowych zdobył 3 bramki, ale oddano go bez żalu do Chin w styczniu 2012 roku.

Steeven Langil (Martynika)
Pomocnik, jesień 2016
Jedna z bardziej spektakularnych wpadek transferowych Legii. Stołeczny klub zapłacił belgijskiemu Waasland-Beveren za Langila 2 miliony złotych, a reprezentant Martyniki zarabiał 80 tysięcy złotych miesięcznie Ponadto, zawodnik częściej niż na boisku wolał pokazywać się w mediach społecznościowych, gdzie ochoczo wrzucał fotki z imprez. Po za tym, po odejściu z Legii, starał się popsuć klubowi wizerunek na zachodzie, mówiąc, że w Warszawie spotkał się z problemem rasizmu.

Widzewski zaciąg (Tomasz Łapiński, Rafał Siadaczka, Marek Citko)
2000-2003
Łapiński, Siadaczka i Citko przyszli do Legii za trenerem Franciszkiem Smudą, którego znali z owocnej współpracy w Widzewie Łódź. W barwach Legii nigdy nie nawiązali do tamtych czasów. Łapiński to przypadek ekstremalny, bo w ciągu 3 lat z powodu kontuzji zagrał w Legii zaledwie 1 mecz. Siadaczka (przychodził z Austrii Wiedeń) w mistrzowskim sezonie 2001/2002 zagrał zaledwie 2 spotkania, a później dopadła go cukrzyca. Citko rozegrał w Legii 36 meczów, w których zdobył 6 bramek, jednak kibice z Warszawy spodziewali się czegoś więcej po Sportowcu Roku 1996.

Frankline Mudoh (Kamerun)
1998-2002
Ta pomyłka to wizerunkowy strzał w stopę, bo piłkarz (chociaż w jego przypadku to duże słowo, zagrał zaledwie w 4 meczach)… wszedł później w konflikt z prawem. W 2000 roku został wypożyczony do Jezioraka Iława, gdzie zaprzyjaźnił się ze sponsorem klubu Zygmuntem Dmochewiczem. Zapoznał go z afrykańskimi biznesmenami, którzy rzekomo mieli dostęp do milionów dolarów, jakie rząd USA przekazuje Nigerii. Pieniądze jednak były zafarbowane na czarno (na wypadek napadu) i wg. Afrykańczyków wystarczyło je zanurzyć w pewnej cieczy, po czym czarne banknoty zamieniały się w studolarówki. Dmochewicz kupił chemiczne odczynniki za 1,6 mln złotych i wtedy ślad po czarnoskórych biznesmenach zaginął. Piłkarz za oszustwo i wyłudzenie został skazany na rok i 8 miesięcy więzienia (wyszedł po 15 miesiącach).

 

Legia Warszawa zarobiła 281 milionów złotych!

Kapitan Lecha Poznań nie zagra z Legią Warszawa! Surowa kara dla brutala

Sebastian Szymański: Dobrze mi w Legii, ale nie wiem, czy zostanę

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze