Super Express: - Pół Europy o tobie pisze, chwali cię nawet Jurgen Klopp. Co dalej, zostajesz w Legii?
Sebastian Szymański: - Nie wiadomo, nie chcę niczego deklarować. Jest mi tutaj dobrze, ale sam jestem ciekaw, co będzie dalej.
- Wygrana z Zagłębiem pomoże wam wyczyścić głowy po klęsce w pucharach?
- Trochę poprawiła nastroje. Ale co nam zostało? Musimy wszystko wygrywać. Dobrze, że wygraliśmy z liderem. Myślę, że ruszymy do przodu.
- Kibice nie wybaczają wam pucharowej wpadki. Szyderstwa, ironiczne brawa po nieudanych zagraniach, wypominanie zarobków. Ciężko było?
- Nigdy w takich okolicznościach nie jest łatwo, ale skupiliśmy się na sobie. Nic innego nie można było zrobić...
- Znów, podobnie jak w Tyraspolu, z boiska wyleciał Michał Pazdan.
- Rzeczywiście, końcówka była nerwowa. Dlatego te ciężko wywalczone punkty cieszą. Do Michała nikt nie ma pretensji. To się zdarza. Nie zrobił tego specjalnie, interweniował, żeby pomóc drużynie.
- Legia zawodzi, ale ty z tego lata możesz być zadowolony. Wywalczyłeś miejsce w składzie, strzelasz, asystujesz. W nagrodę dostałeś powołanie do reprezentacji Polski U 21.
- Cieszę się, że zostałem doceniony przez trenera Czesława Michniewicza, ale indywidualne pochwały dla jednego piłkarza nic nie znaczą. Dla mnie najważniejsze jest, żeby wygrywała drużyna.
Legii problem z kibicami. Festiwal szydery przy Łazienkowskiej