"Super Express": - Dlaczego zdecydowałeś się związać z Legią?
Nemanja Nikolić (27 l.): - Jestem szczęśliwy, bo wybrałem klub, w którym mogę się rozwijać i zrobić krok do przodu. W Legii mam możliwość walki o mistrzostwo i co roku występować w europejskich pucharach. Ważne było to, że Legia bardzo mnie chciała, była zdeterminowana, aby mnie pozyskać. Słyszałem bardzo dobre opinie na temat klubu, że ma najlepszych kibiców w Polsce. To miało wpływ na moją decyzję.
- W Polsce będziesz tak skuteczny, jak na Węgrzech?
- Wiem, że wszyscy będą oczekiwali ode mnie, że będę strzelał w każdej kolejce. To bardzo zobowiązuje, ale nie będzie łatwo. Obiecuję jednak, że podczas każdego treningu i meczu będę starał się udowodnić trenerowi, że zasługuję na miejsce w tej drużynie. Moim zadaniem jest strzelać gole i pomóc Legii w zdobywaniu trofeów.
- Z Videotonem zostałeś mistrzem, a Legia zajęła w lidze tylko drugie miejsce. Nie zniechęciło cię to do przyjazdu do Polski?
- Nie, bo Legia to wielki klub, który ma bardzo dobrych piłkarzy. W rywalizacji o tytuł zabrakło szczęścia. Podobnie, jak walce o Ligę Mistrzów. Dla mnie to zaszczyt być częścią tej drużyny.
Zobacz: Nemanja Nikolić w Legii. Henning Berg: To typ strzelca [WIDEO]
- Wiesz z kim przyjdzie ci rywalizować o miejsce w ataku?
- Legia ma dobrych napastników. Bardzo podoba mi się Orlando Sa. Super piłkarz. Mam nadzieję, że zostanie w Legii. Saganowski grał w dobrych klubach, jest doświadczony. Konkurencja jest dobra dla mnie, jak i dla nich. Wierzę, że się przydam. Oni mogą pomóc mi w tym, abym stał się jeszcze lepszym piłkarzem.
- Które kluby były były tobą zainteresowane?
- Ofert nie brakowało, nazw nie będę podawał. Już zimą mogłem odejść z Videotonu. Jednak postanowiłem zostać do końca sezonu. Chciałem pożegnać się z klubem wywalczonym tytułem i koroną króla strzelców. Nie jestem piłkarzem, który często lubi zmieniać klub. Chciałbym zostać w Legii na dłużej. Legia była w kontakcie z moim menedżerem od dwóch lat.
- Gwiazdami Legii byli Serbowie, jak Aleksandar Vuković czy Miroslav Radović. Rozmawiałeś z nimi o transferze do Polski?
- Nie znam ich, ale wiem, że to ikony Legii. Radović to jeden z najlepszych piłkarzy Legii w ostatnich latach, strzelał dużo ważnych goli. To wyjątkowo dobry zawodnik. Słyszałem, że Vuković pracuje z młodymi graczami. Liczę na jego wsparcie na początku i na to, że pomoże mi w nawiązaniu kontaktu z zespołem.
- Pochodzisz z Serbii, ale grasz dla Węgier. Dlaczego wybrałeś reprezentację Madziarów?
- Moja mama Waleria jest Węgierką. Ale nie tylko dlatego. Bo całe moje poważne piłkarskie życie związane jest z tym krajem. Dużo zawdzięczam węgierskiej piłce. Kiedy zaproponowano mi występy w kadrze to zgodziłem się od razu. Jestem dumny, że reprezentuję Węgry, bo wyrobiłem sobie w tym kraju nazwisko i stałem się piłkarzem.
Kliknij: Nemanja Nikolić OFICJALNIE piłkarzem Legii. Zobacz, jak strzela bramki
- Masz 27 lat. Czy nie za późno wyjeżdżasz do zagranicznego klubu?
- To najlepszy wiek dla piłkarza. Myślę, że jeszcze kilka lat grania przede mną. Ważne, żebym był zdrowy. Moje motto brzmi: być coraz lepszym piłkarzem, z dnia na dzień, z meczu na mecz, najważniejsze, abym strzelał gole.
- Przed laty gwiazdą w Polsce był Artjoms Rudnevs, który wcześniej też grał na Węgrzech. Znasz go?
- Rywalizowałem z nim o koronę króla strzelców w 2010 roku. Łotysz był w Zalaegerszeg, a ja w Videotonie. To był godny konkurent. Wtedy wyprzedziłem go w tym wyścigu, zdobyłem 18 goli, Rudnevs - 16. Jest dobrym piłkarzem. Skoro on poradził sobie w Polsce, to myślę, że i ja dam radę. Przeskok z Węgier do Polski nie jest duży.
- Zarzucano ci, że strzelasz gole tylko słabszym rywalom?
- Nawet na Malcie nie byłoby łatwo o bramki. Nikomu nic nie muszę udowadniać. Trzy razy byłem królem strzelców. Na Węgrzech mój dorobek to 197 meczów, 123 bramki. Mam nadzieję, że będę strzelał w Polsce tak jak na Węgrzech.