Prezes Korony Kielce, Krzysztof Zając: Gino Lettieri to trener na lata

2017-12-29 3:30

Kiedy latem Krzysztof Zając (59 l.) został prezesem Korony Kielce, to na dzień dobry zraził do siebie kibiców, zwalniając ich ulubionego trenera Macieja Bartoszka i zatrudniając "trenera znikąd" Gino Lettieriego (59 l.). Ale ten wyszydzany Lettieri został wybrany na najlepszego szkoleniowca października i listopada w ekstraklasie, a Korona awansowała do półfinału Pucharu Polski i jest na siódmym miejscu w lidze.

"Super Express": - Skąd pomysł na zatrudnienie anonima z Niemiec Gino Lettieriego?

Krzysztof Zając: - To była przemyślana decyzja nowych udziałowców. Nawet gdyby pan Bartoszek wywalczył mistrzostwo Polski, to i tak by odszedł, bo postawiliśmy na szkoleniowca, który ma osiągać dobre wyniki dziś i mieć długofalową wizję rozwoju drużyny i całego pionu szkolenia na jutro. Takiego właśnie jak Gino. To było ryzyko, ale wchodząc do Korony, nastawiliśmy się, że przeprowadzimy zmiany, po których spadnie na nas krytyka. Mieliśmy wytypowanych kilkunastu niemieckich trenerów. Ostatecznego wyboru dokonał właściciel klubu Dieter Burdenski.

- Musieliście namawiać Lettieriego na przyjazd do Polski?

- To człowiek o bardzo mocnym charakterze, lubi wyzwania. Największym problemem było dla niego, że musiał zostawić w Niemczech rodzinę, dwie małe córki, którym nie chciał postawić życia na głowie, zmieniać szkoły, środowiska. Ostatecznie trafił do Kielc i chyba nie żałuje. Dziś wiem, że to dla Korony trener na lata.

- Poprzez dobrą grę drużyny wzrosła wartość Korony?

- Podniosła się przede wszystkim wartość sportowa zawodników. Nikomu nieznany Krystian Miś gra w reprezentacji U21, podobnie Jakub Żubrowski, świetnie spisują się Mateusz Możdżeń i ci, którzy przyszli: Kovacević, Jukić, Kaczarawa, Soriano, Cvijanović. Oni cały czas się rozwijają, a co za tym idzie, ich wartość rośnie. To zasługa trenera. Decyzję o nowych piłkarzach podejmujemy ja i Lettieri. Rozmawiamy po kilka godzin dziennie i nie są to wymiany uprzejmości.

- Na kim w niedalekiej przyszłości Korona zarobi najwięcej?

- Sami jesteśmy zdziwieni liczbą ofert, jakie do nas nadchodzą. Kilka klubów Bundesligi chce Kovacevicia, jest sporo pytań o Żubrowskiego, Diawa, Rymaniaka. Wartość niektórych zawodników oscyluje już wokół dwóch milionów euro. Na szczęście jesteśmy w tak dobrej sytuacji, że nie musimy nikogo sprzedawać, żeby przeżyć.

Zobacz również: Gino Lettieri - trener, który podziwia polskiego papieża

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze