Dariusz Banasik

i

Autor: Cyfrasport Trener Dariusz Banasik dobrze sobie radzi w Radomiaku

Radomiak rozstawia rywali po kątach. Trener Dariusz Banasik tłumaczy, jak tego dokonał

2021-12-14 17:01

Radomiak przebojem wdarła się do czołówki PKO BP Ekstraklasy. W poprzedniej kolejce pokonał Lecha Poznań 2:1. Beniaminek z Radomia, który rozgrywa dopiero drugi sezon w swojej historii na najwyższym poziomi ligowym gra bez kompleksów, a jego seria sześciu ligowych wygranych musi imponować. Architekt sukcesu jest trener Dariusz Banasik. W rozmowie z „Super Expressem” mówi o komforcie pracy, celach na ten sezon, a także nie wyklucza, że w Radomiu drużyna powalczy o europejskie puchary. – Jeżeli pojawi się taka możliwość, z pewnością z niej skorzystamy – zapowiada szkoleniowiec, dla którego jest to pierwszy sezon w Ekstraklasie.

"Super Express": - Czy czuje się pan odkryciem Ekstraklasy w tym sezonie?

Dariusz Banasik: - Nie chcę siebie oceniać, bo jest to trudne. Niech wypowiedzią się inni. Niemniej na pewno jesteśmy zadowoleni z tego, co udało się nam osiągnąć na półmetku sezonu. Mam za sobą doświadczenia wyniesione z pracy z zespołami młodzieżowymi, w niższych ligach i mogę powiedzieć, że zdecydowanie łatwiej pracuje mi się w Ekstraklasie. W Radomiu pracuję już czwarty rok, udało się nam zbudować dobry zespół. Myślę, że mam wpływ na wiele rzeczy i cieszę się, że tak dobrze to funkcjonuje.

- W Radomiu piszecie nową historię. Do rozpoczęcia bieżącego sezonu Radomiak zaliczył jeden sezon w Ekstraklasie. Tymczasem wy nie pękacie przed ligową czołówką i na tym etapie sezonu wpisaliście się w grono drużyn walczących o europejskie puchary.

- Po prostu chcemy wygrać każdy kolejny mecz. Ten zespół jest budowany od ponad trzech lat. Mamy wspaniałą passę i chcemy zająć możliwie najwyższe miejsce w lidze. Oczywiście na tym etapie sezonu jest jeszcze zbyt wcześnie, aby określić, że walczymy o podium, czy udział w rozgrywkach o europejskie puchary. Z drugiej strony Radom długo czekał na piłkę na najwyższym poziomie, w szatni da się wyczuć głód sukcesu. Stworzył się fantastyczny klimat poparty znakomitymi wynikami.

- Wasza passa sześciu wygranych z rzędu jest czymś absolutnie zaskakującym. Wielu porównuje Was do Warty Poznań z ubiegłego sezonu.

- Mieliśmy trudny początek, w pierwszych kolejkach przyszło nam mierzyć się z Lechem Poznań, Legią Warszawa i Rakowem Częstochowa. Często terminy naszych spotkań ustalano na poniedziałki, piątki, dlatego czasami przerwy między kolejnymi spotkaniami były bardzo krótkie, innym razem długie. Niemniej ostatnio ustabilizowaliśmy formę i są tego efekty. Gramy odważnie, widowiskowo. Nie lubię porównań do Warty, staramy się grać ofensywnie, narzucić swój styl nawet z tymi faworyzowanymi rywalami.

Jan Tomaszewski ze złością o kibolach Legii. Używa dwóch mocnych słów, prawda między oczy

- Pana kariera jest podobna do tej Marka Papszuna, który również przychodził do Rakowa w II lidze i awansował z nim do Ekstraklasy, a później sięgnął po Puchar Polski, a także zadebiutował w Lidze Konferencji. Gdzie znajduje się sufit Radomiaka?

- W sporcie trudno jest wskazać sufit, ponieważ po osiągnięciu jednego poziomu natychmiast chce się iść wyżej. Naszym sufitem jest wygrana w każdym kolejnym spotkaniu. Chcemy być jak najwyżej w czasie przerwy zimowej i dalej wzmacniać oraz budować zespół. Co do porównań do Marka Papszuna, faktycznie nasze losy podobnie się układały, ale tylko to nas łączy. Zdecydowanie więcej nas dzieli, przez charakter, osobowość, prowadzenie zespołu, współpracę z drużyną.

- Co musi pan zrobić, aby uniknąć casusu Piotra Tworka, który po znakomitych sezonach z Wartą po kilku słabszych występach został zwolniony?

- Na pewno nie można o tym myśleć, bo to nie pomaga. Przygotowując się do roli trenera należy być przygotowanym na każdy scenariusz. Niedawno w jednym z programów zapytano mnie, co będzie z Radomiakiem na wiosnę. W odpowiedzi zadałem pytanie, dlaczego nikt nie zakłada, że możemy grać jeszcze lepiej. Z pewnością nie nastawiam się na jakiś dołek formy. Poza tym każdy trener jest inny, każdy inaczej radzi sobie z kryzysem. Także w Radomiaku miewaliśmy różne momenty, ale i tutaj udowodniłem, że potrafię wyprowadzić zespół na właściwe tory.

- W przeszłości osiągał pan sukcesy z innymi drużynami – mistrzostwa Polski z Młodą Legią, ćwierćfinał rozgrywek o Puchar Polski ze Zniczem Pruszków, a także dwa awanse z Radomiakiem Radom. Czy już teraz jest pan gotowy na sukces w Ekstraklasie?

- Myślę, że tak. W tym zawodzie funkcjonuję już od ponad dwóch dekad. Ekstraklasy doświadczyłem pracując w Legii Warszawa. Oczywiście nie pracowałem tam w pierwszym zespole, ale z boku przyglądałem się pracy różnych trenerów, miałem okazję pracować z zawodnikami pierwszej drużyny, sam również przygotowywałem piłkarzy do występów na poziomie Ekstraklasy. Miałem od kogo się uczyć. Wtedy brakowało mi doświadczenia, które przyszło z czasem, a którego nie da się nabyć za żadne pieniądze. Po prostu trzeba swoje przeżyć, popełnić własne błędy i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Jeszcze kilka lat temu chciałem wszystko osiągnąć od razu, natychmiast. Dzisiaj jestem dużo bardziej cierpliwy, staram się działać rozsądnie.

Marek Jóźwiak o sytuacji Legii i powrocie Aleksandara Vukovicia. Mówi też co zgubiło mistrza Polski

- Czy nie jest tak, że z kolejnymi zwycięstwami rośnie presja na Was?

- Mamy świadomość, że ta seria kiedyś się skończy, chociaż zrobimy wszystko, by trwała możliwie najdłużej. Nie ma jednak możliwości, aby wiecznie wygrywać. W szatni nie myślimy o tym w taki sposób. Po prostu chcemy wygrać każde kolejne spotkanie i tylko na tym się skupiamy. Dzisiaj zagramy z Piastem, w weekend z Legią. Skupiamy się na tych krótkoterminowych celach.

- Wasza seria i pozycja w tabeli może zaskakiwać tym bardziej, że w szatni Radomiaka trudno znaleźć doświadczonych ligowców. Udało się Wam za to odbudować kilku zawodników, m.in. Karola Angielskiego.

- Ja dużo rozmawiam z zawodnikami. Taki po prostu mam styl. Nie tylko z Karolem, ale innymi zawodnikami rozmawiałem godzinami, przekonywałem, że warto przejść do Radomiaka. Cieszę się, że zawodnicy pomimo zaawansowanego wieku potrafią się jeszcze rozwinąć, jak Leandro, Szymusik, Abramowicz, czy młody Kaput. Wzrost zawodników wiąże się także z rozwojem drużyny.

- W rundzie wiosennej będziecie postrzegani już jako ligowy potentat. Rywale będą inaczej do was podchodzili, zapewne pojawi się większa motywacja na mecze z Radomiakiem.

- Wiele będzie zależało od początku rundy wiosennej. Na cztery mecze aż trzy zagramy u siebie i jeżeli dobrze zapunktujemy, to możemy na dłużej zagościć w ligowej czołówce i powalczyć o coś na wiosnę.

Piotr Czachowski o pobiciu piłkarzy Legii i chaosie w klubie. Były kadrowicz nie przebiera w słowach

- Rok kończycie przy Łazienkowskiej, gdzie odnosił pan sukcesy w piłce młodzieżowej.

- Oczywiście z Legią wiążą mnie bardzo miłe wspomnienia. Do dzisiaj przy Łazienkowskiej jest wielu trenerów, z którymi miałem okazję współpracować. Wiąże nas mnóstwo wspomnień, pięknych chwil, sukcesów. Obecnie pracuję w Radomiaku, ale do Warszawy pojadę z wielkim sentymentem. Pamiętam jak budowano stadion, wracam wspomnieniami do meczów, w których rywalizowaliśmy o mistrzostwo Młodej Ekstraklasy na głównej płycie. Po 12 latach spędzonych w Warszawie trudno było mi opuścić stolicę, ale dzisiaj z perspektywy czasu nie żałuję tego kroku. Zdobyłem doświadczenie w piłce seniorskiej w II i I lidze. Wszyscy wiemy które miejsce zajmuje Radomiak, a które Legia, ale nie uważam, że jedziemy do Warszawy w roli faworyta. Niemniej zrobimy wszystko, aby przywieźć ze stolicy możliwie najlepszy wynik.

- Po waszym awansie w czerwcu z obozu Radomiaka docierały opinie, że celem jest bezpieczna pozycja w tabeli i możliwie najszybsze utrzymanie się w elicie. Czy zimą nastąpi korekta priorytetów?

- Celem jest możliwie najwyższe miejsce w tabeli ligowej. Oczywiście, jeżeli pojawi się szansa gry o udział w Lidze Konferencji, to zrobimy wszystko, aby w tych rozgrywkach się znaleźć. Jednak nie „napalamy się” na to, zobaczymy co uda się zrealizować. Obecnie utrzymanie wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Chcemy dalej budować i rozwijać drużynę, ale sporym wyzwaniem będzie utrzymanie zespołu w niezmienionym kształcie. Coraz głośniej słyszy się o zainteresowaniu zawodnikami Radomiaka ze strony ligowych potentatów. Być może nie wszystkich uda się nam utrzymać, z tym także musimy się liczyć.

Paulo Sousa w końcu spotkał się z Cezarym Kuleszą. Wiemy, o czym rozmawiali. Jest komentarz prezesa PZPN!

Sonda
Legia Warszawa - Radomiak Radom. Kto wygra?

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze