Filip Szymczak, Lech Poznań

i

Autor: Cyfrasport Filip Szymczak, Lech Poznań

PKO BP Ekstraklasa

Roller-coaster przy Bułgarskiej. Lech rzutem na taśmę pokonuje koronę [WIDEO]

2022-11-06 21:13

Lech Poznań pokonał przed własną publicznością Koronę Kielce 3:2 (1:0) w ostatnim niedzielnym spotkaniu 17. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Bułgarskiej przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów. Gospodarze prowadzili już dwoma bramkami, ale kielczanom udało się doprowadzić do wyrównania. Bohaterem „Kolejorza” został Filip Szymczak, który w trzeciej minucie doliczonego czasu gry zapewnił swojemu zespołowi komplet punktów.

W stolicy Wielkopolski kibice przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów. Debiutujący w roli szkoleniowca Korony Kamil Kuzera był bliski wywiezienia przynajmniej jednego punktu, ale w 93. minucie rezerwowy Lecha Filip Szymczak zdobył gola na wagę zwycięstwa. Inna sprawa, że Lech trochę na własne życzenie zafundował sobie nerwową końcówkę. Poznaniacy przystąpili do meczu trzy dni po efektownej wygranej nad Villarrealem 3:0 w Lidze Konferencji. To spotkanie dało awans "Kolejorzowi" do fazy pucharowej rozgrywek, ale też kosztowało go sporo sił. Niż zatem dziwnego, że trener John van den Brom wymienił ponad pół składu. Kuzera także szukał nowych rozwiązań i do pierwszej jedenastki desygnował m.in. Dalinora Takaca, Miłosza Trojaka i Sasę Balica, który ostatnio pauzował za żółte kartki.

W klubie Ekstraklasy znaleziono...podsłuch. Tajemnicze słowa, " Ile jeszcze znajdziemy..."

Pierwsza połowa to miażdżąca przewaga gospodarzy, co najlepiej oddaje sama statystyka. Lech oddał 17 strzałów (9 celnych), kielczanie zanotowali jeden niecelny strzał. Nie wywalczyli nawet rzutu rożnego, a miejscowi - siedem. Futbol bywa jednak przewrotny, niewiele bowiem brakowało, by to bezproduktywna Korona objęła w tym meczu prowadzenie. Goście w 32. minucie wykonywali rzut wolny, który rozegrali dość pomysłowo. Bartosz Śpiączka dograł głową do Miłosza Trojaka, który z bliska wpakował piłkę. Radość kielczan trwała jednak krótko sędzia Bartosz Frankowski szybko otrzymał informację z wozu VAR, by anulować gola. Przez pierwsze 30 minut to goście musieli bronić się przed nawałnicą mistrza Polski. Lechici szukali swoich szans przede wszystkim w strzałach z dystansu, Joao Amaral kilkakrotnie zmusił Marcelego Zapytowskiego do interwencji, próby Afonso Sousy, Heorhija Citaiszwiliego oraz Niki Kwekweskiriego były z kolei niecelne. Dwie znakomite okazje zmarnował Mikael Ishak, który w sytuacjach sam na sam z golkiperem Korony uderzał niezbyt precyzyjnie. Gol dla gospodarzy wisiał w powietrzu, po akcji Citaiszwiliego ręką zagrał w polu karnym niedoszły bohater Trojak, a arbiter nie potrzebował nawet wideoweryfikacji, by podjąć decyzję. "11" na bramkę zamienił Ishak.

Bartosz Kapustka reaktywacja? Trener Kosta Runjaić o występie gwiazdy Legii

Goście nie zdążyli wdrożyć pomysłu na drugą połowę, a już przegrywali 0:2. Amaral mocno pracował w tym spotkaniu na gola i w końcu się doczekał. Portugalczyk uderzył zza pola karnego, a Zapytowski był bezradny. Lech miał spotkanie pod pełną kontrolą i wydawało się, że kibice nie doczekają już większych emocji. Tymczasem po przypadkowym zagraniu ręką w polu karnym przez Jespera Karlstroema, Frankowski znów skorzystał z wideoweryfikacji i przyznał rzut karny dla Korony. Jakub Łukomski się nie pomylił i kielczanie wrócili do gry. Tym bardziej, że defensywa "Kolejorza" na wiele pozwalała rywalom. Van den Brom zmienił nawet ustawienie obrony, wprowadził Antonio Milica, ale nie uchroniło to od utraty kolejnej bramki. Afonso Sousa zahaczył Marcina Szpakowskiego na linii pola karnego, a sędzia znów wykonał przebieżkę do monitora, by samemu jeszcze raz przeanalizować tę sytuację. I podobnie jak w poprzedniej sytuacji, pokazał na "wapno". Tym razem skutecznym egzekutorem okazał się wprowadzony w drugiej połowie Jacek Podgórski. Ostatnie minuty mocno rozgrzały kibiców, gdyż "koroniarze" zwietrzyli szansę na zainkasowanie kompletu punktów i kilka raz poważnie zagrozili bramce Bednarka. Po jednej sytuacji słupek przyszedł w sukurs bramkarzowi "Kolejorza". Potem ciśnienie lechitom podniosła sytuacja, w której znów w polu karnym Milic miał kontakt z Adamem Deją, ale tutaj sędzia nie dopatrzył się już faulu. Tymczasem lechici rozpaczliwie szukali gola na wagę zwycięstwa. Amaral dwoił się i troił, ale Zapytowski już się nie dał zaskoczyć. W doliczonym czasie gry po wrzutce Alana Czerwińskiego, Szymczak głową ustalił wynik spotkania. To zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, bo już w kolejnej akcji Amaral wyprowadził kontratak, lecz Szymczak nie zdążył do jego podania. 

Lech Poznań – Korona Kielce 3:2 (1:0)

Bramki: Mikael Ishak 41’ z rzutu karnego, Joao Amaral 47’, Filip Szymczak 90+3’ – Jakub Łukowski 56’ z rzutu karnego, Jacek Podgórski 78’ z rzutu karnego

Żółte kartki: Amaral (Lech) – Takac, Trojak, Balic, Szpakowski (Korona)

Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 12 745.

Lech: F. Bednarek – J. Pereira (74’ A. Milic), A. Czerwiński, F. Dagerstaal, P. Rebocho – G. Citaiszwili (80’ M. Skóraś), N. Kwekweskiri (74’ R. Murawski), J. Amaral, J. Karlstroem, A. Sousa (80’ A. Ba Loua) – M. Ishak (67’ F. Szymczak)

Korona: M. Zapytowski – D. Więckowski, M. Trojak, P. Malarczyk, S. Balic – J. Łukowski (84’ J. Kiełb), R. Deaconu (84’ G. Szymusik), D. Takac (67’ M. Szpakowski), A. Deja, D. Błanik (67’ J. Podgórski) – B. Śpiączka (84’ J. Szykawka)

Sonda
Kto w sezonie 2022/2023 zostanie piłkarskim mistrzem Polski?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze