Ruch w ostatnich czterech meczach zaliczył aż trzy porażki, ale problemy sportowe to nic w porównaniu do tego, co dzieje się w klubowych gabinetach. Tam bowiem trwa gorączkowa walka z czasem i poszukiwanie rozwiązań wobec bardzo trudnej sytuacji finansowej, w jakiej aktualnie znajdują się "Niebiescy". Okazało się bowiem, że są oni na granicy bankructwa i mogą zostać karnie zdegradowani z Ekstraklasy.
Lech - Legia: Akcja #odHAMsię w Poznaniu. Kibice Lecha wymieniają koszulki Hamalainena
Kilka lat temu Ruch podpisał umowę z firmą, która na bieżąco finansowała działalność klubu. Przy Cichej mogli szybciej dostawać pieniądze, na które normalnie czekaliby kilka miesięcy. Oczywiście pieniądze były pożyczane na pewien procent, a z racji tego, że klub nie zawsze dokonywał spłat w terminie, dług wciąż rósł. W ostatnim czasie w firmie zmienił się jednak właściciel, który zażądał natychmiastowego uregulowania należności.
Szefowie "Niebieskich" są więc teraz pod ścianą, a wyjść z całej sytuacji nie mają wiele - Nie ma mowy o wniosku o upadłość czy zmianach w strukturze klubu. Walczymy. Komisja Licencyjna wymaga realnych prognoz finansowych na dalsze funkcjonowanie klubu. I właśnie z tym problemem musimy się uporać - mówi prezes Ruchu Dariusz Smagorowicz.
Jedyną szansą na przetrwanie klubu w Ekstraklasie jest teraz pożyczka od władz miasta w wysokości 18 milionów złotych. Smagorowicz już złożył zapytanie w tej sprawie do prezydenta Chorzowa Andrzeja Kotali i zauważa, że nie ma wyjścia alternatywnego.
- Podczas kampanii obiecałem budowę obiektu przy Cichej. Mamy domkniętą koncepcję, opracowywany jest projekt budowlany. Mamy też zabezpieczone pieniądze na rozpoczęcie budowy. Nie stać nas na jednoczesne ratowanie klubu i budowę stadionu. Miasto nie udźwignie podwójnego obciążenia. Teraz zostaliśmy postawieni przed wyborem: spełniać obietnicę wyborczą czy ratować finansowo klub - mówi Kotala.
W Ruchu jednak ważniejsze od nowego stadionu jest utrzymanie w Ekstraklasie. Szefowie klubu chcieliby bowiem w przyszłości występować na zmodernizowanym Stadionie Śląskim, ale to temat na kolejną długą dyskusję z przedstawicielami władz miasta.