- Źle upadłem na nogę. Nic więcej nie pamiętam, bo byłem w szoku - mówi "Super Expressowi" Gikiewicz. - Ktoś mnie klepał i przepraszał po tym starciu, ale nawet nie wiem kto - wspomina. Przepraszającym był Kev Jaliens.
- Przykro mi tym mocniej, że stało się to na oczach mamy, która specjalnie przyjechała na mecz - mówi ze łzami w oczach Łukasz, który wczoraj był już w Warszawie i być może jeszcze dziś przejdzie operację u dr. Śmigielskiego (jeśli nie będzie zbyt dużego krwiaka).
- Wstępna diagnoza jest taka, że będę musiał pauzować 5 miesięcy, ale jestem przekonany, że wrócę szybciej i będę jeszcze mocniejszy - podkreśla piłkarz.
Przeczytaj koniecznie: Bilety na Euro 2012. Dzisiaj koniec losowania
Straty napastnika bardzo żałuje trener Orest Lenczyk (68 l.). - Szkoda, to bardzo obiecujący i ambitny zawodnik, ale musimy radzić sobie bez niego - mówi Lenczyk, który wczoraj pojechał na święta do Krakowa i czeka na telefon od... właściciela Wisły.
- Od 10 lat otrzymuję życzenia świąteczne od prezesa Cupiała. Teraz też pewnie zadzwoni, choć z pewnością dotknęła go porażka z moim zespołem.
Lenczyk tak się ucieszył ze zwycięstwa nad Wisłą, że zaprezentował efektownego fikołka na murawie. - No, przecież z nadmiaru szczęścia można aż podskoczyć do góry, ale równie dobrze się przewrócić - uśmiecha się trener, który wysoką pozycję w tabeli i pucharowe ambicje tonuje w swoim stylu. - Bez przesady, przecież za kilkanaście godzin może się okazać, że jesteśmy kilka miejsc niżej. Jeszcze nie pamiętam tak zaciętej walki o czołowe lokaty.
Dwa świąteczne dni trener Śląska spędzi wyłącznie z rodziną. - Nie obejdzie się jednak bez rozmów o piłce. Z Anglii przyjeżdża córka z rodziną. Zięć jest kibicem Liverpoolu, a 8-letni wnuk uwielbia Stevena Gerrarda. Ja z kolei kibicuję Manchesterowi United, więc na pewno wciągną mnie w jakąś dyskusję - śmieje się Lenczyk.