"Super Expresse": - Przed meczem z Cracovią wielu kibiców Jagiellonii byłoby zadowolonych z remisu na stadionie przy Kałuży. Jednak po końcowym gwizdku w waszym obozie dominował niedosyt.
Sławomir Abramowicz: - Zdecydowanie to uczucie nam towarzyszy. Przed przyjazdem do Krakowa nastawialiśmy się na ciężki mecz, tym bardziej, że mamy już w nogach sporo meczów, w lidze, czy na europejskiej arenie. Dlatego szanujemy każdy punkt, niemniej patrząc na sam przebieg naszej ostatniej potyczki, szczególnie w pierwszej połowie, w której całkowicie zdominowaliśmy przeciwnika i wypracowaliśmy sobie dwubramkową przewagę, to naturalne że zespół na naszym poziomie nie może wypuścić wygranej. Musimy od siebie wymagać, tym bardziej, że Cracovia stworzyła sobie dwie groźne sytuacje i obie wykorzystała, dlatego ten remis boli tym bardziej. Myślę, że musimy być w takich momentach aktywniejsi, być może bardziej skoncentrowani. To już jednak za nami, straconych punktów nie odzyskanym skupiamy się na meczu z Legią.
- Czy mecz w Krakowie rozpoczął dla Jagiellonii serię trudniejszych meczów? Po Legii czekają was starcia z rewelacyjnym beniaminkiem z Katowic, Cercle Brugge, czy Lechem Poznań.
- Trudno się z tym nie zgodzić, dlatego tym bardziej szkoda, że na tak trudnym terenie tracimy punkty. Nam po prostu nie wypada i jak już wspomniałeś tych meczów jest sporo, a co za tym idzie okazji do wpadki też nie brakuje. Gra co trzy dni jest wymagająca, ale skoro chcemy rywalizować na trzech frontach, to musimy być przygotowani na taką intensywność. Nas interesują wysokie miejsca, a nie bezpieczna pozycja w tabeli z dala od strefy spadkowej. Dużo od siebie wymagamy i musimy zrobić wszystko, aby przy kolejnych meczach takie sytuacje nie miały miejsca.
- Mecz z Legią dla pana, jako dla rodowitego warszawiaka, będzie czymś szczególnym, a może traktuje pan go jako kolejne spotkanie?
- Z pewnej perspektywy każdy mecz jest szczególny dla mnie, ale myślę, że na pewno długo czekałem na ten moment. Chociaż pochodzę z Warszawy, to nigdy nie grałem na stadionie Legii. To moje rodzinne miasto i mimo wszystko mam do niego sentyment, chociaż w Białymstoku świetnie się odnajduję, mieszkam tu od czterech lat i śmiało mogę powiedzieć, że na Podlasiu jest mój drugi dom. Cieszę się, że w ćwierćfinale przyjdzie nam rozegrać tak hitowe starcie. Już nie mogę się go doczekać.
- Od 8. roku życia regularnie uczęszczałem na lekcje gry na skrzypcach. Przez kilka pierwszych lat łączyłem grę na skrzypcach z futbolem, potem jednak musiałem dokonać wyboru - mówi Sławomir Abramowicz w rozmowie z Super Expressem.
- Będzie to nie tylko mecz dwóch polskich uczestników 1/8 finału Ligi Konferencji, ale także drużyn, które zawiodły w ostatniej ligowej kolejce. Jak będzie wyglądało to starcie?
- Nie sądzę, aby ktoś tutaj chciał grać kunktatorsko. Gra toczy się o pełną pulę, liczy się tylko wygrana i awans. Oczywiście, każdy mecz z Legią jest trudny, zwłaszcza na stadionie przy Łazienkowskiej. Fakt, że legioniści będą gospodarzami daje im delikatną przewagę, ale spodziewamy się takiego właśnie meczu, trudnego, twardego z wymagającym rywalem. Być może w ostatniej kolejce Legia zawiodła, ale przeciwko nam na pewno zagra bardzo ofensywnie. Myślę, że to będzie ciekawe widowisko.
- Smaczku całej rywalizacji dodaje fakt, że wspólnie z Kacprem Tobiaszem walczy pan o wyjazd na EURO U-21. Czy uważa pan, że w obecnej sytuacji znajdujesz się na „pole position”, ponieważ regularnie gra w Ekstraklasie i Lidze Konferencji?
- Nie chcę tego komentować, o tym niech decydują szkoleniowcy reprezentacji U-21. Do mistrzostw pozostaje jeszcze mnóstwo czasu, wiele może się zmienić, więc nie ma sensu teraz tego rozstrzygać. O wszystkim niech zadecyduje boisko.
- Zdaje się, że jest pan dobrym grajkiem, nie tylko na boisku i to nie w przenośni, a w dosłownym tego słowa znaczeniu. Skąd ta pasja muzyczna?
- Zgadza się, gram na skrzypcach. Od 8. roku życia regularnie uczęszczałem na lekcje gry na tym instrumencie. Przez kilka pierwszych lat łączyłem grę na skrzypcach z futbolem, potem jednak musiałem dokonać wyboru. Postawiłem na piłkę, ale nie zapominam o swoim ukochanym instrumencie i od czasu do czasu coś zagram. Teraz jest tego coraz mniej, ze względu na intensywny sezon. Poza tym próbuję swoich sił również z gitarą oraz pianinem. Muzyka jest dla mnie odskocznią, miejscem, w którym mogę się zrelaksować.
Kapitan Radomiaka wprost o postawie Legii. Padły słowa o lekkim szoku i wielkości piłkarzy rywala