W hicie 15. kolejki Lotto Ekstraklasy Jagiellonia Białystok podejmowała Lecha Poznań. Drużyna z Wielkopolski przystępowała do tego spotkania w nowej rzeczywistości. Kilka dni temu z posadą trenera pożegnał się Ivan Djurdievic. W oczekiwaniu na nowego szkoleniowca Kolejorz chciał odrobić straty do czołówki.
Rywalizacja zaczęła się jednak dobrze dla gospodarzy. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Pzemysław Frankowski. Kolejne minuty pierwszej odsłony należały już jednak do gości. Po zamieszaniu w polu karnym bardzo szybko wyrównał Thomas Rogne, a siedem minut po jego trafieniu Lech był już na prowadzeniu.
Wszystko za sprawą ładnego strzału Marcina Wasielewskiego zza pola karnego. Po zmianie stron Jagiellonii udało się doprowadzić do wyrównania. Zespoły ostatecznie podzieliły się punktami. Z tego spotkania kibice zapamiętają jeszcze jedną sytuację, która na boiskach zdarza się rzadko.
W osiemdziesiątej ósmej minucie potężny strzał na bramkę Lecha oddał Roman Bezjak. Słoweniec pomylił się o dobrych kilkadziesiąt centymetrów, ale na wszelki wypadek Burić rzucił się do swojej prawej strony. Zrobił to tak nieuważnie, że głową, z dużym impetem, uderzył w słupek. Zderzenie wyglądało na groźne.
Golkiper przez kilka minut nie mógł podnieść się z murawy. Na powtórkach widać było, że jego głowa bardzo mocno odgięła się do tyłu, o czym świadczyły również gesty Bośniaka, który łapał się za kark. Burić musiał dokończyć spotkanie, bowiem Lech wykorzystał wcześniej trzy zmiany. Bramkarz tuż po meczu "pochwalił się" pamiątką. Na Instagramie opublikował zdjęcie potężnego guza na czole.