Przed pierwszym sobotnim meczem Wisła Płock i Pogoń Szczecin zajmowały kolejno czternaste i dwunaste miejsce w tabeli z dorobkiem ośmiu punktów. Jasne więc było, że ewentualne zwycięstwo którejś z drużyn pozwoli jej nieco podskoczyć w klasyfikacji, a nawet przynajmniej na moment awansować do czołowej ósemki. A warto zauważyć, że obie ekipy musiały też walczyć o przełamanie. "Nafciarze" mieli serię trzech meczów bez zwycięstwa (dwie porażki i remis), a w przypadku "Portowców" były to dwa mecze (porażka i remis).
Na stadionie w Płocku - co akurat nie powinno nas zupełnie dziwić - znów zasiadła zaledwie garstka widzów. Niewiele ponad trzy tysiące kibiców śledziło dość przeciętne widowisko, w którym przynajmniej na pierwszy rzut oka przewagę mieli goście. Dłużej utrzymywali się przy piłce, ale konkretniejsza była Wisła. To gospodarze częściej strzelali na bramkę Łukasza Załuski. Cóż jednak z tego, skoro ten albo łatwo bronił, albo uderzenia były niecelne? A Pogoń pokazała, jak należy atakować. Goście przeprowadzili bardzo ładną akcję, David Niepsuj świetnie dośrodkował w pole karne, a wszystko celnym strzałem zamknął Kamil Drygas.
"Nafciarze" mogli jednak szybko wyrównać. Niestety zamiast gola byliśmy świadkami... pudła kolejki. Bardzo aktywny tego dnia Konrad Michalak z ostrego kąta podciął piłkę obok bramkarza, a ta powoli zmierzała w kierunku bramki. Najpierw Mateusz Piątkowski nie zdołał przeciąć zagrania i kopnąć do siatki, futbolówka trafiła w słupek, a później minął się z nią jeszcze Dominik Furman. Do końca pierwszej połowy nie było już więcej ciekawych sytuacji i Pogoń schodziła na przerwę prowadząc 1:0.
W drugiej połowie Wisła potwierdziła jednak, że nawet stracone gole nie podcinają jej skrzydeł. Tydzień temu skutecznie odrobiła dwie bramki i zremisowała z Zagłębiem Lubin, choć przegrywała już 0:2, a teraz powtórzyła to przeciwko Pogoni. Najpierw sam piękną bramkę zdobył Damian Szymański, a niedługo później znakomicie dośrodkował do Mateusza Piątkowskiego, który głową pokonał Załuskę. Wisła wciąż miała przewagę, jednak nie potrafiła postawić kropki nad "i", a goście nie byli też w stanie dogonić rywali. Gdy wydawało się, że więcej bramek już nie padnie, w doliczonym czasie gry pokazał się Arkadiusz Reca, który trafił na 3:1. Tym samym "Nafciarze" przełamali serię trzech kolejnych meczów bez zwycięstwa. Pogoń z kolei nie zdołała zgarnąć trzech punktów w trzecim spotkaniu z rzędu.
Wisła Płock - Pogoń Szczecin 3:1 (0:1)
Bramki: Damian Szymański 54, Mateusz Piątkowski 61, Arkadiusz Reca 92 - Kamil Drygas 17
Żółte kartki: Giorgi Merebaszwili, Damian Szymański - Jakub Piotrowski, Dawid Kort, Lasha Dvali, Dariusz Formella
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Łasicki, Sielewski, Stępiński – Furman, Szymański – Michalak (75. Reca), Varela (71. Kante), Merebaszwili – Piątkowski.
Pogoń: Załuska – Niepsuj, Fojut, Dvali, Nunes – Hołota (46. Piotrowski), Drygas – Formella, Kort (73. Listkowski), Gyurcsó (62. Delew) – Zwoliński
Putnocky i Trałka bohaterami Lecha. Wymęczone zwycięstwo nad Koroną
Krzysztof Piątek: Nie będziemy siedzieć cicho, gdy sędziowie nas krzywdzą