Łukasz Trałka

i

Autor: Jakub Piasecki/CYFRASPORT Łukasz Trałka

Putnocky i Trałka bohaterami Lecha! "Kolejorz" wymęczył zwycięstwo z Koroną

2017-09-16 0:28

To nie był najlepszy mecz Lecha Poznań, ale w stolicy Wielkopolski nie będą raczej pamiętać o stylu, a o zdobytych trzech punktach. W starciu z Koroną Kielce "Kolejorz" najwięcej zawdzięczył Łukaszowi Trałce, który strzelił jedynego gola, oraz Matusowi Putnockiemu, który obronił rzut karny wykonywany przez Jacka Kiełba. I to właśnie Polak oraz Słowak byli ojcami tego piątkowego zwycięstwa na Bułgarskiej.

Poprzednia kolejka dla Lecha Poznań nie była specjalnie udana. Co prawda wywalczyli remis w starciu z Pogonią w Szczecinie, ale kibiców mogła martwić słabiutka gra "Kolejorza". Co innego Korona Kielce, która na swoim stadionie pokonała Sandecję Nowy Sącz i mogła się cieszyć z trzeciego zwycięstwa w sezonie. Spotkanie obu drużyn przy Bułgarskiej zapowiadało się ciekawie, bo kielczanie pod wodza Gino Lettieriego prezentują się zaskakująco dobrze, a po gospodarzach można się było spodziewać, że spróbują zatrzeć słabiutkie wrażenie z meczu z "Portowcami".

I to faktycznie oni od pierwszych minut byli stroną dominującą. Goście skupiali się raczej na przeszkadzaniu, niż zagrażaniu bramce Matusa Putnockiego, choć i oni czasem zapuszczali się pod pole karne rywali. Ale nie było przy tym tyle zagrożenia, co w przypadku akcji ofensywnych Lecha. Bardzo aktywni byli skrzydłowi, czyli Mario Situm oraz wracający do składu po jednym meczu absencji spowodowanej urazem Maciej Makuszewski, a Radosław Majewski momentami wreszcie przypominał siebie z poprzedniego sezonu. Najlepszy na placu gry był jednak... Łukasz Trałka. I to nie tylko ze względu na gola, którego strzelił głową jeszcze w pierwszej połowie. Były już kapitan "Kolejorza" był wszędzie - odbierał piłkę rywalom, atakował ich pressingiem, a nawet sam inicjował ataki i brał w nich czynny udział.

Zwycięstwa zespołu Nenada Bjelicy nie byłoby jednak, gdyby nie Matus Putnocky. Korona dużo częściej od Lecha strzelała celnie na bramkę, ale Słowak za każdym razem był na posterunku. A najważniejszą interwencję zanotował w 54. minucie. Sędzia Daniel Stefański podyktował rzut karny dla gości, do którego podszedł Jacek Kiełb. I bramkarz Lecha udowodnił, że jest nie lada specjalistą od bronienia "jedenastek". Idealnie wyczuł intencje rywala i bez problemu odbił piłkę do boku. Niewykorzystana doskonała okazja nieco zbiła Koronę z pantałyku i zespół Gino Lettieriego nie był w stanie już nic zdziałać przeciwko dobrze ustawiającej się obronie "Kolejorza". Gospodarze jeszcze starali się podwyższyć prowadzenie, jednak do końcoweg gwizdka arbitra utrzymał się wynik 1:0.

Tym samym Lech umocnił się na pozycji lidera, a na dodatek kontynuuje serię kolejnych spotkań bez porażki. Licząc mecz z Koroną ma ich już siedem z rzędu (pięć zwycięstw i dwa remisy)!

Lech Poznań - Korona Kielce 1:0 (1:0)

Bramki: Łukasz Trałka 35

Żółte kartki: Robert Gumny, Maciej Makuszewski - Ivan Jukić, Jacek Kiełb, Adnan Kovacević, Djibril Diaw

Lech Poznań: Putnocky – De Marco, L. Nielsen, Dilaver, Gumny – Tetteh, Trałka – Situm, Majewski (67. Jevtić), Makuszewski (80. Barkroth) - Gytkjaer (73. Bille Nielsen)

Korona Kielce: Alomerović – Rymaniak, Kovacević, Diaw, Kallaste – Żubrowski, Możdżeń (89. Burdenski), Jukić (79. Kosakiewicz), Cvijanović (66. Miś), Gardawski – Kiełb

Zobacz: Rasizm w Legii?! Piłkarz porównał kolegę z drużyny do... goryla!

Przeczytaj: Niemoc Zagłębia trwa. Dzielna Arka znów zapunktowała

Sprawdź: Górnik Zabrze show! Jest drugi i zwolni Mariusza Rumaka?

Najnowsze