Nicki Bille Nielsen miał być lekiem na problemy ofensywne Lecha Poznań. Duńczyk przy Bułgarskiej występował w latach 2016-18, ale nigdy specjalnie naszej ligi nie podbił. Kilkukrotny reprezentant swojego kraju w ostatnim czasie występował w barwach Lyngby BK. Teraz będzie musiał odpocząć od futbolu. W piątek w Kopenhadze odbyła się bowiem rozprawa niesfornego sportowca. Postawiono mu aż pięć zarzutów, wśród których były groźby wiatrówką rowerzyście, grożenie śmiercią pielęgniarce, fizyczny atak na ochroniarza dyskoteki czy posiadanie kokainy.
Już samo pojawienie się piłkarza w sądzie było niezłym przedstawieniem. Nicki Bille Nielsen na rozprawę wszedł z unieruchomioną ręką. To efekt postrzału, do którego doszło w grudniu ubiegłego roku, gdy groził bronią osobom, znajdującym się na przyjęciu w jego posiadłości. - Po tym wydarzeniu stan mojego ramienia sprawia, że jestem niepełnosprawny, więc myślę, że właśnie nadchodzi koniec mojej kariery - tłumaczył w piątek dziennikarzom. Sąd wobec byłego zawodnika "Kolejorza" orzekł karę 4 miesięcy aresztu. Wziął przy tym pod uwagę poprzednie problemy z prawem Nielsena. Swoją karę może odbyć również w domu z obrożą monitorującą skazanego.
W przeszłości Nicki Bille Nielsen został skazany już na miesiąc więzienia przez sąd w Monako. Wtedy 31-latek został uznany winnym uderzenia kobiety, uprawiania seksu oralnego w miejscu publicznym oraz posiadanie kokainy. Oprócz tego zapłacić 750 euro grzywny i 3 tysiące euro zadośćuczynienia poszkodowanej.
Polecany artykuł: