Wydawało się, że to była bardzo męska wymiana zdań między trenerem Legii i arbitrem głównym Damianem Sylwestrzakiem, a przede wszystkim sędzią technicznym Patrykiem Gryckiewiczem. Ona poskutkowała czerwoną kartką dla Michniewicza. Na początku otrzymał jedynie żółty kartonik, dopiero po chwili sędzia wlepił mu czerwień. Takie są zasady, nie mogło być o drugiej żółtej kartce.
Sędzia prowokował Czesława Michniewicza?! Mocne zarzuty po meczu Legia - Cracovia
Gdy doszło do niespodziewanego „osłabienia” mistrzów Polski, była 22. minuta spotkania. Zaczęło się od głośnych komentarzy Michniewicza pod adresem jednego z graczy Cracovii, Pelle van Amersfoorta. - Płaczek straszny! Zobaczysz w powtórce, tam go nawet nie dotknął - mówił trener Legii, co sędzia Gryckiewicz zinterpretował jako próbę wywarcia presji pod adresem arbitra głównego.
Legia znowu traci punkty. Cracovia wybroniła się przed naporem mistrza
Okazało się, że trener Michniewicz zwracał się do trenera Probierza. - Co pan się wtrąca, panie sędzio?! Niech pan odejdzie stąd w ogóle. Co pan tutaj robi? Rozmawiam z trenerem o tym. Ostrzegał mnie pan już, ja pana też ostrzegam. Niech pan odejdzie i nie przeszkadza. Chce pan być najważniejszy tutaj? - dodawał. W tym momencie sędzia techniczny połączył się z głównym.
Kara jednak została wymierzona, a będzie ona miała swoje konsekwencje w dwóch następnych spotkaniach. Michniewicz nie zasiądzie na ławce Legii podczas dwóch hitów PKO BP Ekstraklasy. Przed mistrzami Polski teraz dwa wyjazdowe starcia – z Piastem Gliwice i Lechią Gdańsk. Do końca sezonu zostało pięć spotkań.
Legia pomaga seniorom [GALERIA]
- Ja nie mam pretensji - mówił Michniewicz do sędziów przed początkiem drugiej połowy. To jednak tylko część wypowiedzi, którą zdążyły wyłapać kamery Canal Plus. Padło zdecydowanie więcej słów i nie były one wypowiadane przez trenera Wojskowych z uśmiechem na twarzy. Przed powrotem na trybuny na 2. połowę zdążył jeszcze cisnąć maseczką w ścianę. Trudno nie dziwić się złości trenera Legii, na nagraniu sprawa wygląda na bardzo rozdmuchaną, a sędziowie za bardzo chcieli zaistnieć na Łazienkowskiej.