Nie ma wątpliwości, że sprawa tych podejrzeń wymaga zbadania zarówno przez odpowiednie komórki w PZPN – o możliwych nieprawidłowościach już kilka tygodni temu mówił związkowy Rzecznik Dyscyplinarny, Adam Gilarski – jak i (być może) organa ścigania. Informator zastrzegający swoje personalia jedynie do wiadomości TVP Sport przekazał dziennikarzowi tego portalu, Mateuszowi Midze, informacje na temat klubów, których piłkarze podejrzewani są przez analityków związanych z firmami bukmacherskimi właśnie o match fixing. Wszystkie reprezentują III ligę (czwarty poziom rozgrywkowy).
Znalazła się wśród nich także wodzisławska Odra, a internauci szybko znaleźli nagrania fragmentów jej spotkań, które mogłyby uzasadniać wcześniejszą tezę. Jedno z nich pochodzi z meczu wodzisławian ze Stilonem Gorzów Wlkp. Gospodarze przegrali je 1:6, a jedna z bramek padła po przedziwnym – można je zobaczyć na filmiku poniżej – zagraniu we własne pole karne ukraińskiego zawodnika Odry, Wałerij Kowernyk (nr 33). Gracz ten... nie jest już zawodnikiem wodzisławskiej drużyny!
Prezes śląskiego trzecioligowca w rozmowie z „Super Expressem” rozwiązanie umowy z tym graczem (oraz jego rodakiem) tłumaczył jednak względami ekonomicznymi. Zarząd Odry opublikował też oświadczenie, w którym odcina się od medialnych zarzutów stawianych klubowi. „Klub nie posiada jakichkolwiek informacji oraz dowodów świadczących o potencjalnej winie kogokolwiek związanego z Odrą Wodzisław Śląski. W przypadku zgłoszenia do organów ścigania przez autorów artykułu lub kogokolwiek kto posiada dowody w sprawie o możliwości popełnienia przestępstwa, wyraża oczywiście gotowość do współpracy, aby całkowicie wyjaśnić zaistniałą sytuację” - czytamy w oświadczeniu.
Warto dodać, że równie zagadkowe bramki padały w ostatnich tygodniach na wielu innych trzecioligowych stadionach...