Woźniak urodził się i wychował w Lubinie, od dziecka był kibicem Zagłębia.
- Pamiętam, że jako dzieciak wyczekiwałem na piłkarzy Zagłębia, by dostać od nich autograf, a teraz ja rozdaję autografy. Ale nie odwali mi od tego - zapewnia w rozmowie z "Super Expressem".
Bilet za warzywa
Aby kupić sobie bilet na mecz, Woźniak sam musiał na niego zapracować. Mamie bowiem brakowało pieniędzy nawet na utrzymanie domu.
Patrz też: Łukasz Fabiański ostro o PZPN: Orzełek musi wrócić na koszulki!
- Nieraz nie wystarczało pieniędzy do końca miesiąca i mama nie miała jak nakarmić mnie i brata. Musieliśmy więc sami na wszystko zarobić. Jeździło się na plantacje pod Lubin i zbierało ogórki. Strasznie mnie wtedy wkurzali, bo nędznie płacili, a cały czas opierdzielali. Dostawałem 30 złotych za 8 godzin, to daje 3,5 zł za godzinę. Pracowałem od 5 rano do 13, a kiedy wracałem, byłem wykończony. Na plantacje dowozili nas busem, ale nie było tak łatwo, bo nie każdy mógł się do niego załapać. Wybierali potencjalnie najlepszych, reszta odpadała. Ja zawsze jakoś się wcisnąłem - wspomina.
Słabość do słodyczy
Kiedy Woźniak wracał do domu z wypłatą, zawsze chciał ją oddać mamie.
- Ale ona nigdy nie chciała tych pieniędzy. Mówiła, że to ja zarobiłem i powinienem sam je wydać: kupić sobie lody czy pójść na basen. Zazwyczaj wydawałem na słodycze, bo mam do nich słabość - wyjaśnia Woźniak, który teraz jest w stanie utrzymać się sam, bo w czerwcu podpisał nowy kontrakt z Zagłębiem.
- Tamte czasy jednak wiele mnie nauczyły. Teraz doceniam każdą zarobioną złotówkę, bo wiem, jak to ciężko przychodziło. Teraz na pewno nie zwariuję, chcę mieć coś od życia. Kupiłem w Lubinie mieszkanie i niedawno się wprowadziłem z dziewczyną. Nie przepuszczę jednak tych pieniędzy, bo po zakończeniu kariery trzeba jakoś żyć - podkreśla.
Woźniak jest odkryciem tego sezonu Ekstraklasy. Dostał szansę dopiero w szóstej kolejce, ale już zdążył strzelić pięć goli.
- Nigdy wielkiego talentu nie miałem, ale zawsze do wszystkiego dochodziłem ciężką pracą. W każdym kolejnym meczu muszę udowadniać, że jestem dobry. W piątek mecz z Polonią, w którym znów chcę błysnąć. Tym bardziej że jesteśmy w ciężkiej sytuacji i potrzebujemy punktów - kończy Woźniak.