Smutne informacje pojawiły się w poniedziałek. Zmarł były piłkarz warszawskiej Legii i Polonii, Broni Radom czy Korony Kielce Artur Kupiec. 49-latek zajmował się także pracą szkoleniowca - prowadził m.in. zespoły Broni Radom, Siarki Tarnobrzeg czy Pilicy Białobrzegi. Piłkarz pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej odszedł nagle. Teraz rodzina sportowca przekazała nowe informacje w tej sprawie. I te są mocno zaskakujące. Czy tragedii udało się uniknąć? Bliscy byłego legionisty mają poważne zastrzeżenia.
Zobacz także: Poważne oskarżenia pod adresem Igi Świątek! W tle zmiana trenera, eksperci są bezlitośni
Artur Kupiec nie żyje. Poważne zastrzeżenia rodziny
- Zobaczyłem, że bratowa dzwoni o 7.05. Przeczuwałem coś złego. Nikt z nas nie mógł się tego spodziewać. Artur normalnie żył, nie chorował, nie skarżył się na nic. Koroner stwierdził problemy z krążeniem i oddychaniem - mówił brat piłkarza, Wojciech Kupiec. Wątpliwości wzbudziła praca karetki. - Wiedzieli, że pacjent jest reanimowany. Nie dość, że przyjechali jakieś pół godziny od zgłoszenia, gdzie każda minuta ma znaczenie... to jeszcze bez lekarza. Tak, mamy żal - przyznał brat zmarłego.
GALERIA: Czesław Michniewicz wypoczywa po zwolnieniu z Legii
Dokładna przyczyna śmierci nie jest na razie znana. Okoliczności tragedii przybliża portal echodnia.eu. - Artur Kupiec zmarł w poniedziałek rano w domu w Młodocinie. Źle się poczuł. Akcja reanimacyjna trwała długo. Niestety nie udało się go uratować. Nie znamy dokładnej przyczyny – czytamy na stronie. 49-latek zostawił żonę i dwójkę dzieci.
Kim był Artur Kupiec?
Od 2007 roku Artur Kupiec był grającym trenerem Broni. Trzy lata później przestał wspierać zespół bezpośrednio na boisku, a na stanowisku trenera pracował jeszcze do 2012 roku. Później trenował m.in. Siarkę Tarnobrzeg i Pilicę Białobrzegi. Dwukrotnie wracał do klubu w którym się wychował i pracował w nim jeszcze do lata tego roku. Dla całego środowiska jego odejście to całkowite zaskoczenie.