Były ostatnie minuty pierwszej połowy rywalizacji w Kopenhadze, gdy nagle Christian Eriksen bez kontaktu z rywalem upadł na murawę przy linii bocznej. Początkowo nie wiadomo było, co stało się Duńczykowi. Ale już kilka sekund później widać było, że sytuacja jest bardzo poważna. Przy Eriksenie błyskawicznie pojawił się Simon Kjaer, który w dużej mierze przyczynił się do uratowania życia gwiazdy reprezentacji Danii. Pomocnik był reanimowany na murawie, a akcja zakończyła się sukcesem, bo kilka minut później medykom udało się przywrócić funkcje życiowe piłkarza.
O takich sytuacjach nie zapomina się jednak tak łatwo. Choć Duńczycy przymuszeni przez UEFA musieli dokończyć rywalizację z Finlandią, mało kto zwracał uwagę na wynik końcowy. Wszyscy zawodnicy Danii byli bardziej skupieni na tym, co dzieje się z ich kolegą niż na przebiegu spotkania. O tym, że zawodnicy wciąż są w ogromnym szoku świadczą również ostatnie słowa selekcjonera Duńczyków.
W środę zespół ten zmierzy się z Belgią, ale to nie trener będzie miał ostatnie słowo w doborze personalnym. - Za wcześnie, by stwierdzić, kto zagra. Będę otwarty na kontakt z zawodnikami. Każdy zadecyduje, czy będzie chciał zagrać. Nie chcę zbyt wiele o tym mówić. To nie jest coś, co po prostu od siebie odtrącasz. Jeśli skupimy się na uldze i wdzięczności, że Christian wciąż jest z nami, to myślę, że możemy podjąć właściwe kroki - powiedział Kasper Hjulmand w rozmowie z duńską telewizją TV 2.