Zorganizowanie całego turnieju w obecnych czasach nie było sprawą łatwą, ale jak pokazały poprzednie mecze na mistrzostwach Europy, niemal wszystko udało się dopiąć na ostatni guzik. Powrót kibiców na stadiony w połączeniu z wieloma niesamowitymi spotkaniami dał niesamowity efekt i znów można było przypomnieć sobie, dlaczego tak wiele osób kocha piłkę nożną. Niestety nie obyło się również bez sporych kontrowersji, a największe z nich pojawiły się przed decydującymi meczami na Euro 2020. Półfinały oraz finał rozegrane zostaną na Wembley. Zapewne wielu kibiców chciałoby się pojawić w Wielkiej Brytanii, ale niewielu na to się zdecyduje. Wszystko za sprawą kwarantanny jaką muszą przejść podróżni przybywający na Wyspy.
Arkadiusz Milik oddaje kule SEKSOWNEJ dziewczynie i wsiada za kierownicę SUPERFURY. Co za figura ukochanej, WOW! [ZDJĘCIA]
Gdyby jakiś kibic chciał przylecieć do Wielkiej Brytanii na półfinały to w najlepszym wypadku obejrzałby spotkanie w telewizji. Kwarantanna trwa bowiem od pięciu do dziesięciu dni. Liczono, że przepis ten zostanie zmieniony, ale tak się nie stało. Dlatego na stadion podczas wtorkowej rywalizacji będą mogli wejść jedynie Włosi i Hiszpanie na stałe mieszkający w Wielkiej Brytanii.
Zobacz: Ten dramat wypominają mu zawsze. Luis Enrique zalany krwią w meczu Hiszpania-Włochy. Euro 2020
Głos w tej sprawie zabrał Roberto Mancini. Jego słowa są dosadne i uważa to za dużą niesprawiedliwość. - To bardzo niesprawiedliwe. Wolimy grać przed publicznością niż przed małą liczbą osób. To jest esencja piłki nożnej i sportu w ogóle. To bardzo niesprawiedliwe, że jedna połowa stadionu nie będzie wypełniona włoskimi kibicami, a druga połowa hiszpańskimi - powiedział selekcjoner reprezentacji Italii.