„Super Express”: - Coraz śmielej poczyna sobie w kadrze Kacper Kozłowski, który zapisał się w historii EURO. Jest najmłodszym zawodnikiem, który zagrał w finałach. Jak pan ocenia młodego kadrowicza?
Włodzimierz Lubański: - Kozłowski dostał szansę i wszystko przed nim. Wydaje mi się, że to dopiero wstęp, powinien sobie wyznaczyć cel na wyższym poziomie. Zaczyna się kariera, która w jego przypadku powinna iść w pozytywnym kierunku. Nie wiem, czy już w tym momencie to piłkarz, który pretenduje do pierwszego składu. Ale to będzie zawodnik, który będzie reprezentował Polskę przed długie lata.
- Trener Sousa wprowadza go do kadry systematycznie.
- Trudno się dziwić selekcjonerowi, bo to młody chłopak. To jest prawidłowe. Wiadomo, że trzeba go wprowadzać wtedy, gdy jest taka możliwość, żeby pokazać i nie spalić. Występy w kadrze to duża odpowiedzialność. Jednak wszystko będzie zależało od niego, bo to dopiero wstęp do tego, jaki będzie miała przebieg jego kariera. Dlatego zwracam to na uwagę. Zacząłem grać w kadrze jak miałem 16 lat i parę miesięcy. Najważniejsze jest utrzymanie formy i to, aby nie wypaść z tej selekcji trenera. W kadrze byłem przez 17 lat, z przerwą przez kontuzję. Jeśli 17-latek wchodzi do reprezentacji, to powinien sam wyznaczyć sobie cel, że będzie robił wszystko, aby w drużynie narodowej pozostać jak najdłużej.
- Kozłowski to dla pana największe zaskoczenie w kadrze?
- Nie nazywałbym go odkryciem. Występami pokazał, że można na niego liczyć na poziomie reprezentacji. Pokazał się w lidze i trafił do kadry. Teraz wszystko zależy od niego: jak będzie grał, czy utrzyma formę i czy będzie regularny. Czy czasem po drodze coś się nie stanie.
Marek Koźmiński o występie z Hiszpanią. To kunszt tego piłkarza zadecydował o remisie
- Co się panu spodobało w grze Polaków z Hiszpanią?
- Zaskoczyła mnie radość po tym spotkaniu. Wyglądało to tak, jakbyśmy wygrali mistrzostwo świata. Patrzę obiektywnie. Byłem zbudowany postawą zespołu po złym występie ze Słowacją. Z Hiszpanią to była właściwa odpowiedź drużyny. Było zaangażowanie, agresywność, walka i poświęcenie. To co obronił Wojtek Szczęsny w pewnym momencie to jest właśnie poświęcenie. Rzucił się w beznadziejnej sytuacji, bo chciał uratować zespół. To elementy, które zostały pozytywnie odebrane. Poza tym było przy nas szczęście. Gdyby Robert Lewandowski nie popracował rękami to nie byłoby wyrównującego gola. Odsunął sobie obrońcę, strzelił i bardzo dobrze, bo ten remis dał nam możliwość istnienia w turnieju. Ale to niczego nie załatwia, bo trzeba jeszcze pokonać Szwedów.
- Z Hiszpanią odblokował się Robert Lewandowski, który po Słowacji był sfrustrowany.
- Graliśmy słabo ze Słowakami, to i nasza gwiazda wypadła słabo. Nie było tak, że inni zawodnicy doprowadzili piłkę do pola karnego, zostawiali ją i mówili: Robert strzelaj. Zespół musi przygotować akcje bramkowe. Siłą naszego zespołu zawsze były dośrodkowania. Tak padła bramka z Hiszpanią. Do tego doszło cwaniactwo Roberta. Całe szczęście, że sędziowie od VAR-u spali w tej sytuacji (śmiech).
Marek Rzepka optymistą po Hiszpanii. Jeden z kadrowiczów nabrał mądrości
- Jak pan postrzega Szwecję?
- To duże wyzwanie przed nami. Szwedom bardzo trudno strzelić gola. Od tego trzeba zacząć. Oni umieją przeszkadzać w grze. Są konsekwentni w odbiorze piłki i w tym jak nie dopuścić rywala do sytuacji bramkowej. Dlatego uważa, że będzie bardzo, bardzo ciężko z nimi. Wszystko będzie zależało od tego, jak się ułoży mecz. Trzeba przygotować się na o wiele trudniejszą walkę niż miała miejsce z Hiszpanami.
- Do tego dojdzie presja. Musimy wygrać, aby awansować do fazy pucharowej.
- Presję można odłożyć na bok, bo zespół występem z Hiszpanią nabrał zaufania. Gospodarze byli faworytem, a mimo to udało się z tej klasy przeciwnikiem zdobyć punkt.
- Zdołamy wyjść z grupy?
- Słyszałem już różnego rodzaju wypowiedzi, że teraz to już na pewno damy radę. Ale to jest życzenie zawodników, trenera Paulo Sousy i kibiców, abyśmy grali dalej w turnieju. To wielka radość, gdy reprezentacja Polski gra dalej w takiej imprezie jak mistrzostwa Europy. Jeszcze raz podkreślam: bądźmy skromni i bardzo uważni, bo ze Szwedami czeka nas ciężki kawałek roboty do wykonania.
- Szwecja w dwóch meczach na EURO nie straciła jeszcze gola.
- A widział pan ile sytuacji stworzyli rywale pod ich bramką? To będzie wielkie wyzwanie dla Polski, aby strzelić im gola. Szwecja jest mistrzem świata w bronieniu.
- Zwrócił pan uwagę konkretnie na któregoś ze Szwedów?
- Proszę spojrzeć jak oni się zachowują w dwóch fazach: gdy są przy piłce i gdy ją tracą. Po stracie szybko się organizują i wszyscy pracują na to, aby ją jak najszybciej odzyskać. To jest zespół, który wie o co chodzi w futbolu. To nie są wielcy piłkarze, którzy indywidualnymi akcjami mogą coś zrobić. Ale to drużyna, która będzie trudna do ogrania.
- Po raz ostatni wygraliśmy ze Szwecją 30 lat temu...
- Nie wracałbym do tego. Miałem okazję z nimi rywalizować, więc wiem jak to wygląda, jacy są cwani w odbiorze piłki, jak bardzo szybko podchodzą pod krycie, jak zawężają pole gry, jak umieją się w odpowiednim momencie zorganizować. To jest skandynawska szkoła, która od lat z tego słynie. Kibicuję reprezentacji i mam nadzieję, że w środę uzyska pozytywny rezultat. Oby tak się stało. Trzeba przebić się przed ten szwedzki mur.
Józef Wandzik o występie z Hiszpanią. Mówi o reanimacji, tlenie i nożu na gardle kadrowiczów