"Super Express": - Ile razy obejrzałeś swoją bramkę?
Dimitrije Injac: - Ponad 20 razy. Najbardziej się cieszę, że to był nie tylko piękny, ale i ważny dla nas gol, na 1:1. W Canal+ pokazali, że piłka leciała bodaj 93 km na godzinę. To najładniejsza bramka w mojej karierze.
- Piłkarze mówią, że przy takim strzale zamykają oczy, nie ma mowy o mierzeniu
- Ja strzelałem z otwartymi oczami, ale nie mierzyłem w okienko. Chciałem po prostu trafić w bramkę.
- "Kolejorz" jest już na właściwych torach?
- Bardzo wiele dały nam dwa ostatnie mecze. Najpierw 4:1 z Cracovią, potem 4:1 z Wisłą. Przerwaliśmy fatalną serię czterech porażek. A moja forma cały czas idzie w górę. Na ostatnich treningach wychodziło mi praktycznie wszystko, zdobyłem też piękną bramkę z przewrotki.
- Co będzie trudniejsze - wyjść z grupy Ligi Europejskiej czy obronić mistrzostwo?
- Ciężkie pytanie, ale priorytetem jest obrona mistrzostwa Polski. Choć pucharów też nie oddamy.
- Manchester City jest w waszym zasięgu?
- W pierwszym meczu pokazali, że są warci pieniędzy, które za nich zapłacono. To jeden z najlepszych zespołów na świecie, ale w Poznaniu czeka ich cięż-ka przeprawa. Bo my, dzięki kibicom, nigdy tu nie dajemy rywalowi spokoju.
- Pewnie gracze Manchesteru zobaczą fragmenty waszego meczu z Wisłą. Twój strzał zrobi wrażenie
- Oby jak największe (śmiech). Byłoby super powtórzyć takie uderzenie z MC.
- Podobno w Manchesterze się kłócą, atmosfera jest kiepska...
- Ale to są profesjonaliści. Myślę, że wychodząc na boisko, kłopoty zostawią w szatni.
- W każdym meczu gracie o głowę trenera Zielińskiego. To dodatkowa presja?
- Gra się trudniej, ale jeśli chcemy odnosić sukcesy, to musimy sobie z tym radzić. W meczu z Wisłą pokazaliśmy charakter. Tak samo będzie jutro.