Chorwacki snajper był niemiłosiernie faulowany przez piłkarzy Realu. W jedenej z akcji w łuk brwiowy trafił go Sergio Ramos, co skończyło się kilkuminutową przerwą dla Mandżu.
Chwilę później doszło do jeszcze większego skandalu - jak twierdzi piłkarz ugryzł go Dani Carvajal, ale arbiter tego nie zauważył.
- Arbiter był bardzo zły. Z całym szacunkiem, ale nie wolno wybrać na taki mecz kogoś z Serbii. Pokazał, że jest za słaby - narzekał pomocnik Atletico, Mario Suarez.
Tak grano we wtorkowych meczach LM
Trener Realu, Carlo Ancelotti, bagatelizuje jednak sprawę. - Takie rzeczy na murawie się zdarzają. W takich meczach zawsze dochodzi do kontaktu między piłkarzami - podkreślił Włoch.
Potem skomplementował lokalnych rywali. - Graliśmy przeciwko jednej z najlepszych defensywnych drużyn na świecie. Zasłużyliśmy jednak na bramkę w pierwszej połowie. Później Atletico zaczęło grać bardziej agresywnie pressingiem i trochę się pogubiliśmy - przyznał.
Złość potrafił ukryć za to jego vis-a-vis, Diego Simeone. - Mam bardzo inteligentną grupę piłkarzy, która wie, jak zareagować na taką postawę rywali, jaką w pierwszej połowie pokazał Real. Teraz w rewanżu musimy zachować zimną krew, bo Real będzie grał przed własną publicznością - powiedział Argentyńczyk.