Gwizdek24.pl: - Mistrz Anglii kontra mistrz Hiszpanii. Czy to przepis na jeden z najlepszych finałów w historii Ligi Mistrzów?
Tomasz Kuszczk: - Jedno jest pewne: spotykają się w nim godni siebie rywale, najlepsze aktualnie zespoły. Poza tym jesteśmy jedyną drużyną na świecie, która jest w stanie powalczyć z Barceloną. To wielki zespół, który ma wspaniałych piłkarzy, gwiazdy światowej piłki. Ale Manchester United to także klub z najwyższej półki, pełen piłkarskich asów. To dla nas mecz sezonu. Dobrego sezonu, bo przecież zostaliśmy mistrzostwo Anglii. I teraz chcemy zakończyć go tak, aby nie popsuć sobie humoru.
- Jednak fachowcy stawiają na Barcelonę. Słusznie?
- Szanse obu drużyn na triumf oceniam po równo: 50 do 50. Może i Barcelona ma lepszych technicznie piłkarzy, ale za to w kadrze Manchestru jest wielu graczy stworzonych do gry kontrataku. Szybkich i bardzo dynamicznych, jak Antonio Valencia czy Nani. Poza tym mamy skutecznych napastników, jak Wayne Rooney, Javier Hernandez czy król strzelców ligi angielskiej Dimitar Berbatow. Strzelili w sumie w tym sezonie 44 gole w lidze. Spory potencjał, prawda? Premier League wygraliśmy właśnie tworząc zespół. W tym tkwi siła "Czerwonych Diabłów".
Przeczytaj koniecznie: Adam Małysz pościga się z Hannawaldem
- Największy atut Barcelony?
- Gra kombinacyjna, pod tym względem nie mają sobie równych. Znakomicie czują się w w grze na małej przestrzeni, gdzie potrafią wymieniać między sobą wiele podań. Xavi i Andres Iniesta są tu mistrzami. W składzie Barcy jest genialny Leo Messi. Argentyńczyk ma za sobą wspaniały sezon, a jego strzelecka rywalizacja z Cristiano Ronaldo o koronę króla strzelców Primera Divison była pasjonująca. Messi nie tylko strzela, ale i rozgrywa. On jest wszędzie, na niego trzeba szczególnie uważać. Pamiętamy doskonale, kto nam strzelił gola w finale przed dwoma laty... Poza tym bramkarze, jak zwykle zresztą, dostali płyty dvd z najlepszymi zagraniami gwiazd Barcelony. Jesteśmy przygotowani do finału na Wembley.
- Przed dwoma laty w Rzymie górą była Barcelona, zwyciężając 2:0 po golach Samuela Eto'o i Leo Messiego. Czy sobotni mecz na Wembley to dla Manchesteru rewanż właśnie za finał z 2009 roku?
- Każdy z nas chce rewanżu. Nikt nie dopuszcza powtórki, bo jedna porażka w finale już nam wystarczy. Choć wtedy przegraliśmy to jednak nie musimy się wstydzić, bo zagraliśmy dobry mecz. Ta porażka boli, bo ponieśliśmy ją jakby na własne życzenie. Do finału przygotowaliśmy się trenując w Rzymie na boisku do rugby. Rok wcześniej pokazaliśmy, że Barcelonę także można pokonać. Wyeliminowaliśmy ją z półfinału remisując 0:0 w Katalonii i wygrywając 1:0 po pięknym golu Paula Scholesa. Pamiętam, że już w pierwszym spotkaniu powinniśmy zwyciężyć. Przecież na samym początku Cristiano Ronaldo nie wykorzystał rzutu karnego.
- Który z meczów Barcelony w drodze do finału Ligi Mistrzów zapamiętałeś?
- Pierwsze spotkanie z Realem Madryt. Barca wygrała na Santiago Bernabeu 2:0 i tym samym sprawa awansu była rozstrzygnięta. Faworytem tego dwumeczu była drużyna z Katalonii. Jednak nikt nie spodziewał się, że pójdzie jej tak łatwo i szybko, że w rewanżu Real będzie grał już tylko o honor. Trzeba podkreślić, że Barca miała trudniejsze zadanie, aby wywalczyć przepustkę do finału. Bo właśnie przyszło jej zmierzyć się z Realem, a to godny rywal.
Patrz też: Liga Światowa. Polska - USA. Zbigniew Bartman zastąpi Mariusza Wlazłego
- Jak spędziliście ostatnie dni przed finałem?
- Mistrzostwo Anglii zapewniliśmy sobie kolejkę przed końcem sezonu, więc już ostatnie ligowe spotkanie z Blackpool (4:2) potraktowaliśmy jako przetarcie przed Barcą. Potem zagraliśmy z Juventusem Turyn na pożegnanie Gary'ego Nevilla. Wspomógł nas David Beckham. Gdy stanęliśmy do zdjęcia zażartowałem do chłopaków: jestem w Manchesterze pięć lat, ale w końcu będę miał jedną porządną fotkę, bo z takimi super zawodnikami. Stałem przecież obok chłopaków związanych z Manchesterem, jak Beckham, bracia Neville, Giggs, Scholes, Brown, O'Shea, Butt. Znakomite towarzystwo.
- Finał Ligi Mistrzów to z kolei pożegnanie Edwina van der Sara.
- Holender konczy piękną karierę. To bramkarz klasy światowej. Z kibicami na Old Trafford pożegnał się meczem z Blackpool.
- Był czas, aby na chwilę zapomnieć o spotkaniu na Wembley?
- Barcelona do Londynu zawitała już w środę, a my przyjechaliśmy w czwartek. Jak zwykle pociągiem, bo w ten sposób podróżujemy także na mecze ligowe. Wieczorem wybraliśmy się do teatru na musicale "Jersey boys". To pomysł menedżera, abyśmy na chwilę zapomnieli, że w sobotę czeka nas najważniejszy egzamin w tym sezonie. Mnie to się spodobało, bo wcześniej byłem na musicale'ach zarówno w Londynie, jak i w Manchesterze. Oglądałem m.in. Dirty Dancing czy Salsa. O sposobie relaksu decyduje menedżer. Raz to jest wspólne wyjście na kolację, innym razem na wyścigi konne, a teraz do teatru. Z kolei w piątek odbyliśmy już trening na Wembley.
- Kto zdominuje spotkanie w Londynie?
- Niech nikt nie oczekuje, że od razu obie drużyny rzucą się na siebie. Bo w finale żadna ze stron nie będzie od razu chciała się odkryć, aby za szybko nie stracić gola. Ale nie będzie też czekania na dogrywkę. Zarówno Manchester jak i Barcelona mają to do siebie, że zainteresowane są strzelaniem goli.
- Jaki przewidujesz wynik?
- Wygramy 2:1, bo ten puchar musi być nasz. Kto zdobędzie dla nas bramki? Pierwszego gola strzeli Nemanja Vidić. Pewnie po stałym fragmencie, bo to nasz mocny punkt. Poza tym serbski kapitan ma za sobą świetny sezon, w końcu nie przypadkowo został wybrany najlepszym piłkarzem ligi angielskiej. Drugie trafienie dorzuci Wayne Rooney, a dla rywali David Villa. Ale to zabawa. Na Wembley będzie za to poważna gra. Na śmierć i życie.
- Na koniec pytanie nie związane z finałem, ale dotyczące twojej przyszłości w Manchesterze Utd. Menedżer Alex Ferguson potwierdził, że nowym bramkarzem będzie David De Gea z Atletico Madryt. Co to oznacza dla ciebie?
- Nie wypowiadam się na ten temat. Poza tym Manchester nie wydał oficjalnego komunikatu, że kupił Hiszpana. Ale jestem przygotowany na odejście.
Barcelona - Manchester. Tomasz Kuszczak dla Gwizdek24.pl: Strzeli Rooney i będzie po wszystkim - WYWIAD
Bramkarz Tomasz Kuszczak (29 l.) zapowiada przed finałem Ligi Mistrzów: - Wygramy 2:1, bo ten puchar musi być nasz. Kto zdobędzie dla nas bramki? Pierwszego gola strzeli Nemanja Vidić. Drugie trafienie dorzuci Wayne Rooney, a dla rywali David Villa. Ale to zabawa. Na Wembley będzie za to poważna gra. Na śmierć i życie.