Wielu kibiców musiało przecierać oczy ze zdumienia, kiedy zobaczyli wyjściową "jedenastkę" na mecz przeciwko Borussii Dortmund. Jacek Magiera trochę namieszał, posadził na ławce rezerwowych Nemanję Nikolicia, a w jego miejsce wstawił Aleksandara Prijovicia, który strzelił dwa gole, a mógł nawet trzy. Kolejna zmiana dotyczyła pozycji bramkarza. Dotychczasowy numer jeden, czyli Arkadiusz Malarz oglądał poczynania kolegów z ławki rezerwowych, a zamiast niego wyszedł Radosław Cierzniak.
Rezerwowy golkiper Legii dostał swoją szansę od trenera za ciężką pracę na treningach i budowanie dobrej atmosfery w zespole, jak to tłumaczył w przedmeczowym wywiadzie. - Radek zasłużył na szansę. To sygnał dla wszystkich piłkarzy, że warto się starać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy trener wystawi cię do gry - mówił Jacek Magiera. Jak widać zderzenie z rzeczywistością okazało się brutalne, ponieważ mistrzowie Polski stracili aż 8 goli.
- Zamiana bramkarzy była zaplanowana. Radek zasłużył na swoją szansę. To, jak pracuje, wspiera kolegów i zachowuje się na ławce rezerwowych, jest wzorcowym zachowaniem. Jest bardzo dobrym bramkarzem i nie zmieni mojego zdania to, że dziś puścił osiem goli. To dla niego trudny wieczór, ale z mojej strony jest dla niego pełne poparcie - komentował już po spotkaniu "Magic". W kolejnych meczach w LOTTO Ekstraklasie, jak i kluczowym ze Sportingiem, które zadecyduje o awansie do 1/16 Ligi Europy powinien już bronić Arkadiusz Malarz, który niejednokrotnie stanowił o sile zespołu.