Harry Kane, Tottenham

i

Autor: Eastnews

Koguty pokazały pazury! Borussia pokonana na Wembley

2017-09-14 0:39

Od zwycięstwa rozpoczął zmagania w Lidze Mistrzów Tottenham Hotspur. "Koguty" znalazły sposób na Borussię Dortmund, wykorzystały jej słabości i trzema golami zapewniły sobie trzy punkty. Bramki tego wieczoru zdobyli Hueng-Min Son i Harry Kane dla gospodarzy oraz Andriy Yarmolenko dla gości. Wszystkie bramkowe uderzenia wykonano lewymi stopami.

Tottenham i Borussia trafiły do grupy H, do której rozlosowano także obrońców trofeum Real Madryt. Wielu wskazuje, że to właśnie między londyńczykami i Niemcami rozegra się walka o drugie miejsce w grupie, bo najwyższa lokata zarezerwowana jest dla "Królewskich". Starcie Tottenhamu z Borussią miało być pierwszą odsłoną bezpośredniej batalii o awans.

"Koguty" od pierwszych minut pokazały, że znają stawkę tego meczu. W 4. minucie Harry Kane uruchomił Hueng-Min Sona, a ten pomknął na bramkę Borussii. Wpadł w pole karne i zdecydował się na uderzenie z ostrego kąta. Koreańczyk posłał taką bombę, że Roman Buerki nawet się nie zorientował, kiedy piłka wpadła mu do siatki. Nie cieszyli się długo z prowadzenia gospodarze. Borussia nacisnęła i efekty widoczne były już w 11. minucie. Shinji Kagawa wycofał przed szesnastkę do Andriya Yarmolenki, a ten uderzył w okienko bramki Hugo Llorisa. Francuz nie miał prawa sięgnąć tego idealnie skrojonego strzału. To jeszcze nie było wszystko. Po czterech minutach lewą stroną przedarł się Harry Kane i zrobił to, co wcześniej Son. Posłał atomowe uderzenie, z którym nie poradził sobie Roman Buerki. Było 2:1.

Pierwszy kwadrans był zabójczy. Później tempo gry nie spadło, ale już mniej działo się pod obiema bramkami. Goście atakowali, ale plany krzyżował im Ben Davies. Najpierw zdjął piłkę z głowy Yarmolence, a później w ostatniej chwili powstrzymał Pierre'a Emericka Aubamayenga. Tuż przed przerwą Christian Pulisić wpakował piłkę do siatki, ale w tej akcji brał również udział Aubameyang, który był na pozycji spalonej. Wychwycił to sędzia i bramki nie uznał. Od 20. minuty Tottenham nie potrafił wyjść z własnej połowy, grę prowadziła Borussia, ale to "Koguty" schodzili do szatni z prowadzeniem.

Drugą odsłonę lepiej zaczęli gospodarze. Ich wypady ofensywne były piekielnie groźne. Najpierw źle dograł Serge Aurier, później spudłował w szesnastce Harry Kane, a w 51. minucie wymarzoną okazję miał Son. Koreańczyk dostał podanie od kolegi z ataku, przełożył sobie obrońcę i musiał tylko pokonać Buerkiego. W strzał włożył jednak za dużo siły i piłka powędrowała nad bramką. Borussia ryzykowała w ataku pozycyjnym, linia obrony Niemców ustawiona była bardzo wysoko, a gospodarze wykorzystywali to, wykonując liczne prostoapadłe podania na wolne pole.

W 56. minucie sędzia okradł z gola gości. Mahmoud Dahoud dośrodkował do Aubameyanga, który zamykał akcję. Gabończyk uderzył z powietrza nie do obrony, a sędzia podniósł chorągiewkę. Gol nie został uznany, a powinien, bo napastnik Borussii wcale nie znajdował się bliżej bramki Llorisa niż obrońcy. Zamiast wyrównania mieliśmy wyższe prowadzenie gospodarzy. W 60. minucie przewagę na lewej stronie mieli piłkarze w białych koszulkach. Piłkę otrzymał Kane i uderzył pod nogami Łukasza Piszczka. Strzał wpadł do siatki tuż przy słupku. Nie pomógł Roman Buerki.

Na 20 minut przed końcem regulaminowego czasu Borussia miała okazję do gola kontaktowego. Po rzucie rożnym do strzału doszedł Aubameyang, ale znakomitą interwencję zaprezentował bramkarz miejscowych. To była ostatnia szansa gości w tym meczu. Ostatnie minuty były już szarpane. Niemcom brakowało sił, a Tottenham, niesiony reakcjami publiczności, mądrze kontrował swoich rywali. Borussia nie korygowała swojego błędnego ustawienia. Linia obrony BVB grała zbyt wysoko, a "Koguty" korzystały z tego faktu, aż miło.

Ostatecznie więcej goli na Wembley już nie padło. Tottenham wygrał z Borussią 3:1. Obie drużyny stworzyły podobną liczbę sytuacji bramkowych, ale więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Mauricio Pochettino. Mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby arbiter uznał prawidłowo zdobytego gola przez BVB. Tottenham zaczął rywalizację w Lidze Mistrzów od zwycięstwa, dzięki trzem golom zdobytym z lewej strony boiska. Dokładnie tam, gdzie grał Łukasz Piszczek. Polaka nie można jednak winić za utratę tych goli, bo tego wieczoru cała defensywa gości grała zbyt nieodpowiedzialnie.

RELACJA NA ŻYWO: Liverpool - Sevilla

Łukasz Piszczek wygląda jak po nokaucie

Kim jest nowy trener Legii Warszawa?

Tottenham - Borussia Dortmund 3:1 (2:1)

Bramki: Hueng-Min Son 4, Harry Kane 15, 60 - Andriy Yarmolenko 11

Żółte kartki: Eric Dier- Jeremy Toljan, Gonzalo Castro

Czerwona kartka: Jan Vertonghen 90+2 (za dwie żółte)

Tottenham: Lloris - Alderweireld, Sanchez, Verthongen - Aurier, Dier, Dembele, Eriksen, Davies - Son (83. Sissoko), Kane (87. Llorente)

Borussia: Buerki - Piszczek, Sokratis, Toprak (80. Zagadou), Toljan - Yarmolenko, Dahoud (72. Castro), Sahin, Kagawa (66. Goetze), Pulisić - Aubameyang

Najnowsze