Michał Kucharczyk o tworzeniu nowej historii:
- Dołożyliśmy cegiełkę do pięknej historii Legii. Cieszymy się, że zapisaliśmy się w niej w tak szczególny sposób. Teraz chciałoby się kontynuować te sukcesy jak najdłużej się da.
O rewanżu z Dundalk:
- Był to mecz na zawał serca, ale z radosnym zakończeniem. W końcu udało się przełamać niechlubną passę polskich klubów i wreszcie udało nam się dostać do tej wymarzonej Ligi Mistrzów. Może nie po jakiejś porywającej grze, bo jak graliśmy cudownie, to nie udało nam się awansować, a teraz styl był brzydki, ale daliśmy radę. I to jest najważniejsze! Za kilka lat nikt nie będzie pamiętał, jak to zrobiliśmy. Grunt, że w tej Lidze Mistrzów jesteśmy.
O krytyce:
- Ja byłem krytykowany, jestem i pewnie będę. Niezależnie od tego, czego bym nie zrobił dla tego klubu. Przyzwyczaiłem się. Nie chcę oczerniać ludzi, ale są tacy, którzy nic nie osiągnęli, a uważają się za znawców. Nie wiem, czy w historii Legii była drużyna, której udało się zdobyć tyle pucharów, rozegrać tyle meczów w Europie, co nam przez ostatnie sześć, siedem lat.
O golu na wagę awansu:
- Nie ukrywam, że kiedy strzeliłem gola, to wszystkim nam spadł ciężar z piersi. Mecz był bardzo nerwowy. Szybko straciliśmy bramkę, potem czerwona kartka dla Adama Hlouska. To chyba na nas podziałało, bo zaczęliśmy w końcu grać w piłkę. Wreszcie dochodziliśmy do sytuacji bramkowych. Wypluliśmy dzisiaj płuca, grając w dziesięciu, i udało nam się to zwieńczyć golem na wagę historycznego awansu. To nie Kucharczyk strzelił Dundalk, ale cała Legia. Wszyscy na to zapracowaliśmy! Dziś jest się z czego cieszyć! A teraz skupiamy się już wyłącznie na lidze, bo za dużo punktów straciliśmy na początku sezonu.