W poprzedniej kolejce Chelsea zmasakrowała ekipę ze Słowenii, wygrywając u siebie aż 6:0! Było to historyczne, najwyższe zwycięstwo "The Blues" w Lidze Mistrzów. W spotkaniu rewanżowym piłkarze Mariboru nie chcieli dopuścić do podobnej katastrofy. W końcu grali u siebie, przy ogromnym wsparciu kibiców wierzących w cud. Ten cud przyszedł na początku drugiej połowy.
Asysta Łukasza Piszczka i awans BVB. Horror Wojciecha Szczęsnego i Arsenalu Londyn
Być może wymodlił go trener gospodarzy Ante Simundza, który stojąc przy linii bocznej niejednokrotnie zwracał się do "sił wyższych"? Tego nie wiemy. Pewne jest natomiast to, że gola dla Mariboru przepięknym strzałem z narożnika pola karnego zdobył Agim Ibrahimi. Napór londyńczyków był jednak tak duży, że na dłuższą metę modlitwy się nie sprawdziły i goście doprowadzili do wyrównania. Mogło być znacznie gorzej, gdyż w końcówce goście mieli rzut karny. Zmarnował go jednak Eden Hazard. Rozczarowujący remis nie robi wielkiej krzywdy piłkarzom Jose Mourinho, którzy wciąż przewodzą grupowej tabeli. Maribor z trzema punktami zachowuje szanse nawet na awans.
NK Maribor - Chelsea Londyn 1:1 (0:0)
Bramki: Ibraimi 50 - Matić 73
Maribor: Jasmin Handanović - Petar Stojanović, Aleksander Rajcević, Arghus, Mitja Viler - Agim Ibraimi (90. Damjan Bohar), Ales Mertelj, Żeljko Filipović, Sintayehu Sallalich (90. Welle N'Diaye), Luka Zahović (73. Jean Philippe Mendy) - Marcos Tavares
Chelsea: Petr Cech - Branislav Ivanović, Kurt Zouma, John Terry, Filipe Luis (56. Ramires) - Cesc Fabregas, Nemanja Matić, Willian (46. Oscar), Andre Schuerrle (46. Diego Costa), Eden Hazard - Didier Drogba
Żółte kartki: Filipović, Stojanović, Viler - Luis
Sytuacji "The Blues" z pewnością mógł pozazdrościć Sporting Lizbona, który przed czwartą kolejką znajdował się na ostatnim miejscu grupy G, mając na koncie zaledwie jeden punkt. Porażka z Schalke, przy jednoczesnym zwycięstwie Chelsea odbierała i tak już nikłe nadzieje Portugalczyków na awans. Całej sytuacji z pewnością nie pomógł fakt, że po 17 minutach rywale z Niemiec prowadzili 1:0 i to po golu samobójczym Islama Slimaniego.
Stracony gol podziałał na piłkarzy Sportingu jak płachta na byka. Niesieni dopingiem swojej publiczności gospodarze wbili cztery bramki, tracąc przy tym tylko jedną. Ładną klamrą całe spotkanie spiął Slimani, który po pechowym dla siebie początku strzelił gola w samej końcówce i tym razem, nie pomylił bramek. To zwycięstwo pozwala podopiecznym Marco Silvy dalej walczyć o fazę pucharową Ligi Mistrzów. Są na trzecim miejscu, tracąc jeden punkt do Schalke i cztery do liderującej Chelsea.
Sporting Lizbona - Schalke 04 Gelsenkirchen 4:2 (1:1)
Bramki: Sarr 26, Nascimento 52, Nani 72, Slimani 90 - Slimani 17 (s), Aogo 88
Sporting: Rui Patricio - Jefferson Nascimento, Paulo Oliveira, Mahamadou-Naby Sarr, Cedric Soares - William Carvalho, Joao Mario (82. Oriol Rosell), Adrien Silva, Islam Slimani, Carlos Mane (68. Andre Carrillo) - Nani (89. Diego Capel)
Schalke: Ralf Faehrmann - Benedikt Hoewedes, Atsuto Uchida, Christian Fuchs (78. Jan Kirchhoff), Roman Neustaedter - Max Meyer (65. Kevin-Prince Boateng), Marco Hoeger, Eric Maxim Choupo-Moting, Dennis Aogo. Chinedu Obasi (69. Sidney Sam) - Klaas Jan Kuntelaar
Żółte kartki: Sarr, Mario, Carvalho - Huntelaar, Fuchs
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail