W pierwszej połowie Łukasz Teodorczyk powinien zdobyć dwa, może trzy gole. Polski napastnik miał wyśmienite okazje, by pokonać bramkarza Bayernu Svena Ulreicha, ale nie zrobił tego ani razu. Ewentualne trafienia mogłyby zdecydowanie ułatwić sprawę piłkarzom Anderlechtu, ustawić mecz i doprowadzić do sytuacji, w której goście musieliby gonić wynik. Do przerwy gole jednak nie padły, a po wznowieniu gry o jednego więcej strzelił zespół z Monachium. I co z tego, że Teodorczyk dograł w 63. minucie piłkę Sofiane'owi Hanniemu, który zdobył dla "Fiołków" pierwszego gola w tej edycji Ligi Mistrzów? Ostatecznie Bayern wygrał 2:1, a Anderlecht po raz piąty zszedł z boiska pokonany.
Belgijskie media nie pozostawiły na Polaku suchej nitki. W ich przekazach nie było wątpliwości, kto odpowiada za środową porażkę. W gruncie rzeczy Anderlecht zagrał niezły mecz. Gdyby tylko ta skuteczność Teodorczyka była lepsza...
Gazeta "Het Laatste Niuews" nie szczędziła Teodorczykowi sarkazmu. Dziennikarze stwierdzili, że 74-letnia legenda Anderlechtu, Paul Van Himst, lepiej kopnąłby piłkę niż Teodorczyk. - Pojawił się w pierwszym składzie po raz pierwszy od dłuższego czasu - pisano w wymienionej gazecie. - Fizycznie wypoczęty, mentalnie ten sam poziom. Miał dosyć sytuacji strzeleckich, ale ciągle zawodził. To wszystko jego wina. Teo staje się żartem.
Do sytuacji napastnika odniósł się po meczu Robert Lewandowski, który w wywiadzie dla Telewizji Polskiej przyznał, że pocieszał kolegę z reprezentacji. - Starałem się przekazać, że takie mecze się zdarzają. Żeby się nie przejmował, tylko dalej ciężko pracował - powiedział RL9.
Kibice Bayernu zażenowani cenami biletów. Rzucali gotówką i portfelami