Borussia wygrała mimo wielu sytuacji PSG
Borussia Dortmund przyjeżdżała na Parc des Princes z jednobramkową zaliczką z pierwszego spotkania u siebie. Dortmundczycy mogli się czuć w miarę pewnie, ale z pewnością pamiętali, że w fazie grupowej u siebie nie byli w stanie PSG pokonać, a w meczu wyjazdowym ulegli mu 0:2 (choć ostatecznie byli lepsi w pozostałych starciach i zajęli pierwsze miejsce w grupie, a PSG niemal odpadło). Przez długi czas spotkanie toczyło się w dość leniwym, jak na stawkę, tempie. Dużo zmieniło się w drugiej połowie, w której PSG mocniej przycisnęło i szybko miało okazję do zdobycia bramki. Ostatecznie do siatki trafili jednak rywale – Hummels strzałem głową pokonał Donnarummę w 50. minucie spotkania. Od tej pory ataki PSG tylko się nasilały i wiele razy wydawało się, że piłka lada moment wpadnie do bramki. Nie raz dochodziło także do kontrowersji, a gospodarze uważają, że należały się im dwa rzuty karne.
PSG powinno dostać rzut karny? Sędzia nie ma wątpliwości
Pierwsza ze wspomnianych sytuacji miała miejsce w 65. minucie, gdy Hummels zahaczał nogą Ousmane Dembele. Powtórki telewizyjne wskazywały, że Francuz mógł być faulowany na linii pola karnego, co oznaczałoby właśnie rzut karny, jednak Daniele Orsato i jego asystenci VAR uznali, że faul był tuż przed linią pola karnego i PSG otrzymało rzut wolny. Druga, sytuacja miała miejsce w doliczonym czasie gry, gdy Mbappe ruszył na bramkę sam z piłką, ale był wytrącany z równowagi przez Schlotterbecka i nie zdołał oddać strzału – wówczas Orsato wskazał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Z tą decyzją nie zgadza się sędzia Marcin Borski.
– To nie było czytelne dla wszystkich. Wziąłbym pod uwagę dynamikę całej akcji. Mbappe wyprzedza rywala w pełnym sprincie, a ten go szarpie. W zasadzie mówimy nawet o przytrzymywaniu. Podyktowałbym w tej sytuacji rzut karny i to nawet z czerwoną kartką dla obrońcy. Mbappe stracił równowagę i nie zakończył przez to akcji w taki sposób, jakby chciał – wyjaśnia on swój punkt widzenia w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Jego zdaniem Orsato wcześniej sędziował bardzo dobrze. – Widać klasę sędziego, który potrafił zapanować nad emocjami w tak trudnym meczu. Z wyczuciem interpretował przepisy i dobrze zarządzał kartkami. I paradoksalnie w samej końcówce popełnił poważny błąd. Widocznie sędziowie VAR i sam Orsato uznali, że cała sytuacja nie kwalifikuje się do podyktowania rzutu karnego – zakończył Borski.