"Super Express": - Skąd pana obecność w Poznaniu?
Berti Vogts: - Chciałem obejrzeć piłkarzy Interu, którzy grają w reprezentacji. Jest ich dwóch, ale kilku innych kandydyuje do gry w kadrze. Z Niemiec mam blisko do Poznania, więc przyjechałem.
- Musiał być pan zaskoczony przebiegiem meczu...
- Nie tak bardzo. Znam drużynę Interu i wiedziałem, że mimo porażki w pierwszym meczu będzie walczyć o awans. Emocje były niesamowite, ze szczęśliwym końcem dla gospodarzy. Szkoda, bo jako trener reprezentacji Azerbejdżanu kibicowałem drużynie z Baku.
- Polscy trenerzy i piłkarze narzekają na wczesny termin kwalifikacji do Ligii Mistrzów.
- No, ale przecież inne drużyny mają ten sam problem! O ile wiem, polska liga startuje na początku sierpnia, więc podobnie jak azerska. Dlatego szanse obu drużyn były wyrównane.
- Lech pana rozczarował?
- Przez pierwsze 20 minut zagrał nowoczesny futbol na dobrym europejskim poziomie. Później grał słabo i mógł zostać wyeliminowany. Dużo bardziej niż poznański zespół podobał mi się stadion.
- A któryś z piłkarzy Lecha zwrócił pana uwagę?
- Szczerze mówiąc, nikt nie wyróżnił się niczym specjalnym.